Kolejny skalp Rakowa! Strzał Tudora Legii zmorą

Legia po raz ostatni po Superpuchar sięgnęła przed trzynastoma laty. W sumie przegrała już osiem takich spotkań. Trener Marek Paszun zapowiadał, że jedzie do stolicy po zwycięstwo, bo chce zdobyć kolejny puchar. Słowa dotrzymał, a jego zespół w pierwszej połowie zaskoczył mistrza Polski agresywną grą. Zmorą stołecznego klubu okazał się strzelec gola Fran Tudor, który trafił do siatki już po dziesięciu minutach. W drugiej połowie Raków podwyższył prowadzenie, ale sędzia nie uznał gola Iviego Lopeza, bo wcześniej dopatrzył się nieprzepisowego zagrania ze strony jednego z graczy częstochowian. Arbiter przedłużył spotkanie o dziesięć minut. Wpływ na to miała wspomniana analiza VAR, a także sytuacja z bramkarzem Cezarym Misztą, który został poturbowany przez napastnika Rakowa. Wprawdzie młody golkiper mocno ucierpiał, ale mimo wszystko dotrwał do końca zawodów i w konkursie jedenastek obronił strzał Zorana Arsenicia. Legia wyrównała w doliczonym czasie za sprawą Mahira Emrelego.

Mówili na niego Cesarz Estonii. Konstantin Vassiljev o szansach Flory Tallin z Legią w LM

O sukcesie Rakowa zadecydowały rzuty karne. Ze strony gospodarzy pomylił się Bartosz Kapustka, którego intencje wyczuł bramkarz Vladan Kovacević oraz Emreli. Azer trafił w słupek. Triumf Rakowa przypieczętował Milan Rundić. Serb wykorzystał ostatnią jedenastkę. - Zaprezentowaliśmy się jak godny przeciwnik Legii - wyznał trener Marek Papszun. - Cieszymy się z wygranej w Warszawie, przy gorącej publiczności wspierającej Legię. To nasz duży sukces. Widać, że idziemy w dobrym kierunku. Przed nami nowe wyzwania i debiut w europejskich pucharach. Liczę, że dobrze się tam zaprezentujemy - powiedział szkoleniowiec Rakowa, cytowany przez oficjalną stronę Legii.

Jerzy Dudek zachwycony nową gwiazdą Ekstraklasy. Liczy, że Łukasz Podolski zrobi to z Górnikiem