„Super Express”: - Z jakimi nadziejami przystępujecie do meczów z Legią?
Konstantin Vassiljev (37 l., pomocnik Flory Tallin): - Mistrz Polski jest faworytem, ale mogę obiecać, że tak łatwo z nami nie będzie. Legia ma nad nami przewagę, ma więcej atutów, ale będziemy walczyć, zostawimy serce na boisku. Duże wyzwanie przed nami. Ja, Sergei Zenjov, Ken Kallaste i Henrik Ojamaa znamy polską ligę. To dla każdego z nas miły moment, że znów będziemy mieli okazję zagrać i pokazać się w Polsce. Największy sentyment ma Ojamaa, bo był związany z Legią. Zdobył z nią tytuł, grał w pucharach.
- Oglądałeś wygrany 2:0 rewanż Legii z Bodo/Glimt?
- Widziałem drugą połowę i skróty. Mistrz Polski był lepszą drużyną i zasłużenie wywalczył awans. Ktoś powie, że Norwegowie mieli szanse, ale jednak w przekroju dwumeczu to polski klub zaprezentował się lepiej. Już po losowaniu byłem przekonany, że to z Legią przyjdzie nam rywalizować. Co ciekawe, na początku kariery w barwach Levadii Tallin mierzyłem się właśnie z Bodo/Glimt. I nie miałem najlepszych wspomnień. Odpadliśmy bowiem po konkursie rzutów karnych.
Marek Papszun chce przedłużyć klątwę Legii. Gdy zobaczył tego piłkarza mocno się zdziwił
- Co możesz powiedzieć o grze mistrza Polski?
- W starciu z Norwegami wyróżniał się Luquinhas. Widać, że ma duże umiejętności. Brazylijczyk sprawiał kłopoty norweskiej obronie. Skuteczny był Mahir Emreli czy Tomas Pekhart, który w rewanżu wszedł w końcówce i po kilku minutach strzelił gola. Trzeba uważać na Filipa Mladenovicia, bo jest niebezpieczny po lewej stronie. Cały czas angażuje się w grę do przodu. Przyjeżdżamy już w poniedziałek. Jak graliśmy z Hibernianem w poprzedniej rundzie to też na Maltę polecieliśmy wcześniej.
- Gdzie widzisz szanse dla Flory?
- Musimy zagrać dobrze w obronie, bo Legia w ofensywie jest bardzo silna i kreatywna. Uważna defensywa to musi być nasz fundament. To jedno, a kolejny ważny czynnik to stworzenie bramkowych sytuacji. Nawet jak to wszystko spełnimy i wyjdzie nam super mecz to i tak nie ma gwarancji, że uzyskamy w Warszawie korzystny wynik.
- W ataku gwiazdą Flory jest Rauno Sappinen. To na niego muszą uważać obrońcy Legii?
- Jest skuteczny, cztery razy był królem strzelców ligi estońskiej. Ostatnio właśnie w poprzednim sezonie, gdy zdobyliśmy tytuł. W I rundzie z Hibernianem strzelił w sumie trzy gole. Liczę, że przeciwko Legii też pokaże się z dobrej strony. Mam nadzieję, że stoperzy Jędrzejczyk i Wieteska się zagapią, a on to wykorzysta.
Mauro Cantoro o Copa America i Leo Messim. Zaskakujące słowa o Diego Maradonie
- Znasz polską ligę. Jak poradziłaby sobie w niej Flora Tallin?
- Ostatnio dwa razy byliśmy mistrzem Estonii, w naszej kadrze jest kilku kadrowiczów. Na początku pewnie byłoby nam ciężko, ale myślę, że realnie to o 8-10 miejsce dalibyśmy radę powalczyć w Ekstraklasie.
- Jak wspominasz występy w Ekstraklasie?
- Z dużym sentymentem. Cały pobyt w Polsce był dla mnie pozytywny. Pierwszy rok w Piaście był udany, potem dwa lata w Jagiellonii. Ten drugi sezon był wyjątkowy, bo strzeliłem w lidze 13 goli, a z Jagą zostaliśmy po raz pierwszy w historii wicemistrzem. Były duże emocje, bo do ostatniej kolejki biliśmy się z Legią o tytuł. W ogóle mecze z tym rywalem zawsze były zacięte. Tak jak remis 1:1 w Warszawie, gdy po faulu na Jacku Góralskim powinien być dla nas rzut karny. Strzeliłem w Ekstraklasie kilka goli, ale bramkarza Legii nigdy mi się nie udało pokonać. Może teraz będzie okazja?
Jerzy Dudek zachwycony nową gwiazdą Ekstraklasy. Liczy, że Łukasz Podolski zrobi to z Górnikiem
- Języka polskiego też nie zapomniałeś.
- Cały czas staram się trzymać poziom (śmiech). Przeglądam polskie portale, śledzę co się dzieje w polskiej piłce. Jestem m.in. w kontakcie z Fedorem Cernychem, który znów jest w Jagiellonii, a także z osobami z Piasta.
- W poprzednim roku w decydującej rundzie graliście o Ligę Europy z Dinamo Zagrzeb. Jaki cel wyznaczyliście sobie na ten sezon?
- Wtedy to był dla nas duży sukces. Pierwszym celem było wyeliminowanie Hibernianu, bo chcemy jak najdłużej pozostać w europejskich pucharach. Zobaczymy, jak nam pójdzie. O naszym odpadnięciu przesądził początek spotkania, gdy straciliśmy dwie bramki. Po przerwie złapaliśmy kontakt z Chorwatami. Po tym golu w ich szeregi wkradła się niepewność. Jednak nie wykorzystaliśmy tego momentu, a zamiast tego oni podwyższyli na 3:1 i zapewnili sobie promocję do fazy grupowej.
Jerzy Dudek o wyścigu kandydatów na prezesa PZPN. Wskazuje faworyta, ocenia rządy Zbigniewa Bońka