Zaliczył wejście smoka
Gdy wchodził na boisko w 82. minucie nie myślał, że niebawem strzeli dwa gole, ale tylko ten drugi będzie prawidłowy. W przypadku pierwszego trafienia piłkarz znajdował się na pozycji spalonej. Jednak każdą z dwóch bramek celebrował w ten sam sposób: zdejmując koszulkę. I ponosił za to konsekwencje. Za każdym razem dostawał bowiem żółtą kartkę. Uzbierał dwie i zgodnie z przepisami sędzia pokazał mu czerwony kartonik. Chorwat nie miał pretensji. Zdawał sobie sprawę z tego, co zrobił. I po meczu uciął sobie z arbitrem pogawędkę o tym zdarzeniu z jego udziałem.
Matej Rodin mecz z Pogonią zapamięta na lata. Dla Chorwata miał słodko-gorzki smak [WIDEO]
Po golach po prostu odleciał
Mimo wykluczenia Rodin był zadowolony z wykonania zadania. Spełni to, czego oczekiwał od niego trener Marek Papszun, który nie miał do niego pretensji za czerwoną kartkę. Raków wygrał i notuje serię pięciu zwycięstw z rzędu. Piłkarz wytłumaczył się ze swojego zachowania po każdej z bramek. - Oni myśleli, a ja nie - odparł szczerze Matej Rodin w rozmowie w Canal+ Sport. - Po drugim golu po prostu już nie myślalem. Za pierwszym razem myślałem, że może być spalony. Za drugim razem byłem pewien, że to czysty gol i odleciałem - wyznał obrońca częstochowskiej drużyny.
To tym Ryoya Morishita zachwycił trenera Legii. Samuraj zostanie w warszawskim klubie?