Dzięki 5-letniemu kontraktowi z Wisłą Łukasz Garguła (28 l.) zarobi brutto 8 milionów złotych! Nawet po zapłaceniu podatku zostanie mu tyle pieniędzy, że po zakończeniu kariery nie będzie musiał nawet kiwnąć palcem. "Guła" został najlepiej opłacanym piłkarzem w historii ekstraklasy.
Rekordowy transfer w historii będzie obowiązywał od 1 lipca tego roku, a to oznacza, że wiosnę Garguła spędzi jeszcze w Bełchatowie.
Milion na dzień dobry
Za samo podpisanie kontraktu "Guła" dostał około 250 tysięcy euro, czyli milion złotych. Umowa będzie obowiązywać pięć lat, a co roku na jego konto ma wpływać 350 tysięcy euro. Razem daje to 2 miliony. Piękna suma, choć część pójdzie na podatek. Teoretycznie Garguła powinien płacić najwyższą stawkę - 32 procent (dawne 40), ale... już od dawna piłkarze zakładają firmy, bo dzięki temu mogą płacić tylko 19 procent podatku. W Bełchatowie praktycznie wszyscy gracze postępują w ten sposób i tak do tej pory robił też Garguła. W Wiśle zasady podpisywania umów są inne, ale też da się utrzymać korzystny "poziom podatkowy".
Czeka go spokojna starość
Z kwoty 2 milionów euro "Guła" powinien odprowadzić przez najbliższe pięć lat co najmniej 400 tysięcy euro podatku. Trochę boli, ale i tak na koncie powinno mu zostać około 1,6 miliona euro (6,4 mln złotych).
Do tej pory w Bełchatowie też trochę zarobił, więc bieżące wydatki może pokrywać z posiadanych pieniędzy, a kasę z Wisły spokojnie odkładać na przyszłość. Czy wystarczy, aby na piłkarskiej emeryturze już nic nie robić? Jeśli Garguła nie zacznie trwonić pieniędzy (a nie ma takiej natury), to będzie mógł dobrze żyć z samych odsetek.
Obliczyliśmy jego "emeryturę", zakładając, że euro będzie na takim samym poziomie co teraz (1 euro - 4 złote), a banki będą proponować na bezpiecznych lokatach podobne oprocentowanie jak obecnie. Wychodzi na to, że reprezentantowi Polski nie zabraknie pieniędzy do końca życia. Z odsetek będzie miał bowiem 20-30 tysięcy złotych miesięcznie!
Reprezentant Polski przyznaje nam: Legia kusiła do końca Wisła, Legia, Widzew czy wyjazd za granicę? Łukasz Garguła miał o czym ostatnio myśleć.
W końcu związał się z "Białą Gwiazdą".
- Ulżyło? Pewnie nie miałeś spokojnych świąt.
- Miałem o czym myśleć. I przez święta, i jeszcze w sylwestra zastanawiałem się, gdzie iść, a ostateczną decyzję podjąłem dopiero po Nowym Roku. Dobrze, że to już poza mną, czuję dużą ulgę i taki wewnętrzny spokój. Nerwy się skończyły, teraz mogę trochę odpocząć.
- Legia rzeczywiście miała szanse, czy od początku faworytem była Wisła?
- Niemal do końca się wahałem, bo Legia złożyła mi naprawdę bardzo dobrą ofertę. Ten ruch warszawskiego klubu spowodował, że przesunąłem podjęcie decyzji o kilka dni.
- A była możliwość wyjazdu za granicę?
- Mój menedżer wspominał coś o zainteresowaniu chorwackiego Dinama Zagrzeb, ale tak naprawdę konkretnej oferty zza granicy nie było.
- Wisła chciała cię już, ale ostatecznie sezon dokończysz w Bełchatowie. Rozczarowany?
- Nie, dlaczego? Na pewno nie będę się obijał, do końca sezonu będę grał na maksa. A potem Wisła i - mam nadzieję - w końcu pierwsze mistrzostwo Polski w mojej karierze. Po to tam idę.
- Zostaniesz najlepiej opłacanym piłkarzem w historii ekstraklasy...
- Pieniądze są w tym wszystkim ważne, ale nie najważniejsze. Fajnie, że będę dobrze zarabiał, ale najbardziej cieszę się z tego, że powalczę o mistrzostwo Polski.
- Bełchatów się sypie. Trener Janas odszedł, ty w czerwcu...
- Jestem bardzo zaskoczony decyzją trenera Janasa. Rzeczywiście, można się zastanawiać, czy pójdzie to wszystko w dobrym kierunku.