Spis treści
- Marek Papszun o nieskuteczności drużyny: „Martwiące”
- Trener Rakowa z analizą przyczyn snajperskiej niemocy
- Historia przeciwko Rakowowi
- Co musi się stać, by Raków został mistrzem?
- Na kolejkę przed końcem jesteśmy wicemistrzem i walczymy o mistrzostwo. Czym miałbym się martwić? Daj Boże każdemu taki sezon – Marek Papszun po remisie z Koroną… trochę kokietował media. Mając tytuł na wyciągnięcie ręki, jego podopieczni muszą przecież grać o pełną pulę!
Sęk w tym, że częstochowianie już nie są zależni wyłącznie od siebie, muszą też liczyć na potknięcie wyprzedzającego ich o punkt Lecha. - Smutek i rozczarowanie wynikiem z Kielc jest duże. Ale te uczucia wynikają nie z tego, że już coś przegraliśmy, tylko z naszych ambicji. My po prostu chcemy wygrywać każdy mecz – dowodził szkoleniowiec Rakowa.
Marek Papszun o nieskuteczności drużyny: „Martwiące”
W Kielcach, ale przecież także we wcześniejszym meczu z Jagiellonią, jego drużynie zdecydowanie brakło „armat”; tak przynajmniej wynika z szybkiej analizy, dokonanej przez trenera częstochowian. - Brakowało nam jakości wykończenia przez cały mecz. Oddaliśmy 19 strzałów z dobrych pozycji, ale – pomijając gola z rzutu karnego - nie strzeliliśmy bramki. To jest martwiące - zaznaczał.
Trener Rakowa z analizą przyczyn snajperskiej niemocy
Papszun wskazywał także przyczyny owej niemocy strzeleckiej. - W ostatniej fazie ataku byliśmy nerwowi – zauważał. - Nasze nogi, a przede wszystkim głowy, nie były spokojne. W kilku sytuacjach powinniśmy zachować się lepiej, jeszcze dograć, nie dośrodkowywać, jeszcze wyjść na korzystniejszą pozycję. Czasem po prostu chcieliśmy „za bardzo”…
Historia przeciwko Rakowowi
Lech – dzięki remisowi w Katowicach – utrzymał punkt przewagi w tabeli nad Rakowem. Oczywiście nie przesądza to jeszcze, że to właśnie poznańska lokomotywa dotrze do stacji „mistrzostwo”. Historia rywalizacji o krajowy prymat jest jednak zdecydowanie przeciwko zespołowi Papszuna. Tylko raz w dziejach ligowej walki zdarzyło się bowiem, że zespół liderujący tabeli przed ostatnią kolejką nie został czempionem: w 1982 roku Śląsk na finiszu oddał mistrzowską koronę Widzewowi.
Niels Frederiksen zabrał głos po remisie Lecha w Katowicach. „Mieliśmy z tyłu głowy”
W Częstochowie – „mieście świętej wieży”, jak śpiewał wielki sympatyk Rakowa, Muniek Staszczyk - jest jednak nadzieja na boiskowy cud. - Fajnie, że wszystko rozstrzyga się w ostatniej kolejce. Powalczymy w niej, bo wiara jest i będzie w nas do końca – zapewnił Marek Papszun.
Co musi się stać, by Raków został mistrzem?
Scenariusz szczęśliwego – czyli mistrzowskiego – finiszu dla Rakowa w zasadzie jest jeden. Podopieczni Papszuna w meczu z Widzewem muszą uzyskać korzystniejszy wynik – czyli zdobyć więcej punktów – niż Lech z potyczce z Piastem. Mówiąc konkretnie: Medaliki będą mistrzami, jeśli wygrają, a Kolejorz nie zwycięży; albo jeśli zremisują, przy równoczesnej porażce poznaniaków.
Karina Koczerhina - gorąca muza gwiazdora Rakowa
