- Nie cenię takich graczy jak Kosecki. To, co on wyrabia, to parodia. Sam gra ostro, ale wystarczy go dotknąć i płacze jak panienka. Facet ewidentnie pomylił futbol z Hollywood. Jak chce być aktorem, to nie powinien grać w piłkę - mówił nam po tamtym meczu Ceesay. I dalej kpił: - Kosecki za każdym razem pada tak, jakby ktoś strzelał do niego z pistoletu. Śmieszne.
5 tys. zł kary
Za grożenie Koseckiemu Ceesay dostał wtedy karę od Komisji Ligi w wysokości pięciu tysięcy złotych. Dziś znów obaj pokłóceni piłkarze staną naprzeciw siebie i choć Gambijczyk w rozmowie z oficjalną telewizją Lecha próbował bagatelizować tamten incydent, to wiadomo, że iskry znów polecą. Kontaktów między nimi będzie mnóstwo, bo Ceesay zagra na środku obrony, a "Kosa" będzie się starał szturmować bramkę "Kolejorza".
Zobacz koniecznie: Szpakowski i Borek specjalnie dla nas: Możemy razem poprowadzić transmisję [WYWIAD]
Niestety dla Legii, nie pomoże mu w tym Miroslav Radović. Serb, który ledwie wyleczył jedną kontuzję, właśnie odniósł kolejną. Złamał kość śródręcza, co wyklucza go nie tylko z udziału w meczu z Lechem, ale i z kilku kolejnych spotkań.
Będą pełne trybuny
Patrząc na ostatnią formę obu drużyn, wydaje się, że lekkim faworytem są gospodarze, którzy w końcu mogą grać w miarę optymalnym składem. Wicemistrzowi Polski bardzo pomógł powrót na boisko Rafała Murawskiego, który jest już jednym z niewielu piłkarzy w obecnej kadrze klubu pamiętającym z boiska ostatnią wygraną Lecha nad Legią u siebie - 16 kwietnia 2011 roku (1:0 po golu Rudniewa). Lech będzie też mógł liczyć na wsparcie ogromnej rzeszy kibiców. Bilety sprzedają się doskonale, niedzielne spotkanie obejrzy ponad 40 tysięcy osób.
- Jesteśmy gotowi do rywalizacji pod presją. W ostatnich dniach wysyłamy po prostu jasne sygnały, że możemy ją znieść - twierdzi trener Lecha Mariusz Rumak.
Początek meczu Lech Poznań - Legia Warszawa w niedzielę o godz. 18.00. Transmisja w Canal+ Sport.