Kolejne derby stolicy Wielkopolski dla "Kolejorza", a gola na wagę zwycięstwa zdobył Afonso Sousa. Odkąd Warta wróciła do ekstraklasy, wszystkie derbowe pojedynki wygrał Lech. Zespół Dawida Szulczka tym razem w roli gospodarza zagrał w Poznaniu, na stadionie przy Bułgarskiej, dzięki czemu spotkanie mogło obejrzeć znacznie więcej kibiców. Mistrzowie Polski wprawdzie wystąpili w roli gościa, ale na swoim stadionie, przy głośnym dopingu kibiców z drugiej trybuny, musieli czuć się jak w domu. Tym bardziej, że lechici przebierali się w swojeJ szatni, a nie w tej przeznaczonej dla gości. Jedynie sztab szkoleniowy i rezerwowi wyjątkowo usiedli w boksie przeznaczonym dla zespołów przyjezdnych.
W Poznaniu nie ma animozji między sympatykami obu klubów, na trybunach było więc wyjątkowo kulturalnie. Na boisku z kolei miała być walka, lecz przez pierwsze 45 minut wiało nudą. "Zieloni" wyszli na boisko nastawieni mocno defensywnie, nie próbowali stosować pressingu, jak to miało miejsce w poprzednich meczach, a tylko czekali na ruch rywala. Podopiecznym Johna van den Broma gra się jednak nie kleiła i ciężko było im przedrzeć się przez zwarte szyki przeciwnika. Nika Kwekweskiri próbował zaskoczyć Adriana Lisa strzałem z dystansu, ale bramkarz Warty był na posterunku. Kolejne strzały lechitów najczęściej szybowały nad poprzeczką.
W 35. minucie Joel Pereira wypieścił dośrodkowanie do Kristoffera Velde, któremu pozostało tylko dołożyć stopę. Norweg zrobił to jednak nieczysto, a piłka poturlała się w innym kierunku. Filip Bednarek przez całą pierwszą połowę nie miał praktycznie okazji do interwencji. W doliczonym czasie gry to warciarze byli bliscy objęcia prowadzenia. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Adam Zrelak wygrał pojedynek główkowy z Barry Douglasem, ale piłka odbiła się od poprzeczki. Blisko 19 tysięcy kibiców także po przerwie nie było świadkami emocjonującego widowiska, choć oba zespoły zaczęły grać w bardziej żwawym tempie. Warta na moment rozszczelniła obronę i mistrzowie Polski skwapliwie wykorzystali okazję. Filip Szymczak dograł do Afonso Sousy, który ładnym, technicznym uderzeniem z narożnika pola karnego zdobył drugiego gola w ligowym sezonie.
Mocny sygnał Karola Świderskiego dla selekcjonera. Wierzył do końca, dubletem dał zwycięstwo
Zobacz zdjęcia pięknej partnerki Afonso Sousy, strzelca bramki w meczu z Wartą. Kliknij w galerię poniżej:
Warciarze zupełnie nie potrafili odpowiedzieć na stratę bramki, ale w tym spotkaniu nie mieli żadnych atutów w ofensywie. Wprowadzeni w drugiej połowie pomocnicy Maciej Żurawski, Kajetan Szmyt i Miłosz Szczepański nie ożywili gry zespołu. Lech z kolei usatysfakcjonowany prowadzeniem, starał się przede wszystkim kontrolować spotkanie. "Zieloni" w końcówce rzucili wszystko na jedną kartę, nawet Lis pobiegł w pole karne przeciwnika i co ciekawe, zdołał celnie strzelić głową. Tyle, że Bednarek nie mógł tego uderzenia nie obronić. Warta przegrała w tym sezonie już czwarty mecz w roli gospodarza.
Kuriozalne zachowanie byłego piłkarza Barcelony. Absolutny rekord ligi, ale nie ma się czym chwalić
Warta Poznań - Lech Poznań 0:1 (0:0)
Bramki: Afonso Sousa (53').
Warta: Lis - Grzesik, Stavropoulos, Ivanov, Szymonowicz, Matuszewski - Maenpaa (71. Szmyt), Kopczyński (62. Żurawski), Kupczak, Miguel (71. Szczepański) – Zrelak.
Lech: Bednarek - Pereira, Satka, Milic, Douglas - Skóraś (73. Czerwiński), Murawski, Sousa (58. Amaral), Kwekweskiri (73. Karlstroem), Velde (58. Citaiszwili) - Szymczak.
Listen to "SuperSport" on Spreaker.