- Wracam z RPA, graliśmy tam towarzysko z gospodarzami. Trener po meczu mnie chwalił, ale Burkina Faso przegrało 0:3, więc rezultat jest kiepski. Dokładnie jak moje samopoczucie, bo nie jestem zmęczony, jestem po prostu "martwy". Licząc drogę tam i z powrotem, pokonałem prawie 30 tysięcy kilometrów, podróżowałem ośmioma samolotami. Dobrze, że mecz z Cracovią jest dopiero w niedzielę, bo dzięki temu zdążę dojść do siebie - mówi Traore, któremu, podobnie jak wszystkim, PGE Arena bardzo się podoba.
Przeczytaj koniecznie: Traore zostaje w Lechii Gdańsk
- Najładniejszy stadion, na jakim grałem? Santiago Bernabeu, jako piłkarz Rosenborga zaliczyłem tam sparing z Realem Madryt. Wspomnienia kiepskie, bo polegliśmy 0:4, ale stadion cudowny. Tyle że obiekt Lechii też jest niesamowity, z dnia na dzień ładniejszy. To ogromna szansa dla nas. Mając taki stadion, klub pójdzie mocno do przodu - przewiduje reprezentant Burkina Faso, który zapewnia, że nie speszy go obecność na trybunach premiera Tuska i prezydenta Komorowskiego.
- Jestem przyzwyczajony do tego, że moje mecze oglądają ważni ludzie - śmieje się Traore. - Prezydent i ministrowie rządu Burkina Faso to wielcy kibice kadry i często są na trybunach. Dlatego mnie obecność polskich polityków nie speszy. Skupię się na polowaniu na tego pierwszego gola - obiecuje napastnik Lechii.