Super Express: - Legia prezentuje się ostatnio nieźle, ale w starciu z Rakowem wypadła bardzo blado. Czołówka naszej ligi to wciąż zbyt wysokie progi dla piłkarzy Aleksandara Vukovicia?
Jerzy Podbrożny: - Niekoniecznie. Z ligową czołówką często gra się lepiej niż z drużynami z dolnych rejonów tabeli. Rozumowanie wielu osób jest takie, że skoro zespół z czołówki gra z ekipą walczącą o utrzymanie to powinien gładko i wysoko wygrać, a tak wcale nie jest. Takie mecze gra się naprawdę trudno – przeciwnik nierzadko broni się całą drużyną, bardzo głęboko. Trudno wówczas przełamać ten opór. Zespoły znajdujące się na czele stawki grają natomiast otwartą piłkę, chcą atakować. Legia już niejeden raz pokazała, że potrafi grać z takimi drużynami.
- Nie ma chyba jednak wątpliwości, że faworytem sobotniego hitu będzie Lech?
- Z pewnością. Tak jak jednak wcześniej powiedziałem, to tylko sport i wszystko jest możliwe. Biorąc jednak pod uwagę obecną dyspozycję lechitów, sytuację w tabeli i ich walkę o tytuł mistrza Polski wydaje mi się, że to oni będą zdecydowanym faworytem i zrobią wszystko, aby komplet punktów pozostał w Poznaniu.
- Gdzie Legia powinna szukać swoich szans?
- Trudno powiedzieć, bo naprawdę niełatwo wskazać obecnie w Lechu słabsze strony. Na pewno oba zespoły zdecydowanie lepiej spisują się w grze ofensywnej, momentami zapominając nieco o obronie. Ale to działa w dwie strony – próba wywarcia presji na defensywę poznaniaków może mieć dokładnie odwrotny skutek, Lech w ataku szybkim także jest bowiem bardzo groźny. Jeśli jednak legioniści uszczelnią swoją defensywę, mają szansę na osiągnięcie korzystnego rezultatu.
- Który piłkarz może okazać się kluczowy w kontekście wywiezienia z Poznania jakichś punktów?
- Wydaje mi się, że w tym spotkaniu Legia będzie musiała liczyć w ofensywie na stałe fragmenty gry. A jak wiemy Tomas Pekhart w powietrzu radzi sobie bardzo dobrze. Ma „czutkę”, potrafi odnaleźć się w polu karnym i strzelić gola. Jeśli nie zostanie należycie pokryty to niewykluczone, że skarci „Kolejorza”.
- Legię czeka jeszcze w tym sezonie mecz w Szczecinie. Można zaryzykować twierdzenie, że „Wojskowi” niejako rozstrzygną losy tytułu? Wierzy pan, że mogą urwać punkty któremuś z faworytów?
- Jak najbardziej, Legię stać żeby urwać punkty zarówno Lechowi, jak i Pogoni. Będzie to bardzo trudne, ale „Wojskowi” są takim zespołem, który w tego typu meczach często pokazuje swoją najlepszą twarz. To, że Legia jest obecnie niżej w tabeli wcale nie oznacza, że nie może wygrać w Poznaniu czy w Szczecinie.
- Obecny sezon – fatalny w wykonaniu Legii – jest pana zdaniem przejściowy? W kolejnych rozgrywkach ponownie będzie to jeden z głównych kandydatów do tytułu?
- Legia zawsze jest faworytem do mistrzostwa, bez względu na okoliczności. Obecne rozgrywki pokazały chyba jednak klubowym działaczom, że aby kolejny sezon wyglądał lepiej i warszawianie znów bili się o czołowe lokaty, niezbędny jest szereg zmian i „przewietrzenie” kadry.
- Kto w sobotę będzie górą?
- Mimo wszystko stawiam na Lecha. Grają u siebie, są w grze o mistrzostwo Polski i każdy stracony przez nich punkt może mieć niebagatelne znaczenie. Uważam jednak, że nie będzie to dla poznaniaków łatwy pojedynek, Legia z pewnością się bowiem nie położy. Mam nadzieję, że będzie to ciekawy, obfitujący w sytuacje podbramkowe mecz, ale – tak jak powiedziałem wcześniej – faworytem bez wątpienia są gospodarze.
Rozmawiał Paweł Staniszewski