SuperExpress: - Na stałe mieszka i pracuje pan w Niemczech, ale do Zabrza przyjeżdża pan przy każdej nadarzającej się okazji. Sentymentalny z pana człowiek?
Tomasz Wałdoch: - Owszem, mam wielki sentyment do klubu, w którym stawiałem najważniejsze kroki w karierze. Zaczynałem przygodę z piłką w Gdańsku, ale w wieku 17 lat pojawiłem się w wielkim klubie, ze wspaniałą historią, osiągnięciami, tradycjami i kibicami. Jestem szalenie wdzięczny wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że mogłem w Górniku grać i ruszyć z niego w wielki świat.
- Dziesięć lat wstecz w Zabrzu pełnił pan rolę dyrektora sportowego. Może pan porównać obecnego Górnika do tego sprzed dekady?
- Trudno jest oceniać rzeczywistość, kiedy jestem z dala od niej. Mogę co najwyżej powiedzieć, że miejsce w tabeli jest podobne, jak w sezonie, w którym wróciliśmy do ekstraklasy po rocznym pobycie w pierwszej lidze. Na pewno najważniejsza zmiana, jaka rzuca się w oczy od razu, to piękny stadion.
- Trochę szkoda, że wciąż niedokończony...
- Miałem w trakcie piątkowej wizyty w Zabrzu okazję zamienić parę zdań z obecnym prezesem. Zapytałem o tę czwartą trybunę i usłyszałem w odpowiedzi – nie wiem, czy powinienem publicznie zdradzać takie szczegóły – że są plany „domknięcia” stadionu w 2024 roku. Jeżeli się uda, będzie przepiękny, bo na razie jest... „tylko” piękny.
Tomasz Wałdoch o reprezentacji Polski. Były kadrowicz mówi, czego brakuje polskim piłkarzom
- A jak się panu podoba Górnik od strony sportowej?
- Wzrok każdego kibica zwrócony jest oczywiście na Lukasa Podolskiego. Ja też – zresztą podobnie jak koledzy z Schalke 04, którzy siedzieli ze mną na trybunach – miałem swoje wyobrażenia na temat jego roli w drużynie, postawy na boisku. I nie zawiodłem się; mimo 36 lat, Lukas wciąż bardzo żwawo porusza się po murawie. Co ważniejsze jednak: widać, że drużyna szuka jego doświadczenia, więc „Poldi” bardzo często schodzi do podań na własną połówkę. To już nie jest co prawda ten Lukas, który zawsze zaraz po stracie piłki do upadłego walczył o jej odzyskanie, ale na pewno jego osobowość jest wielką pomocą i wskazówką dla młodych chłopaków, których w Zabrzu nie brakuje. Być może sam mecz z Radomiakiem trochę rozczarował od strony sportowej, ale Górnika tej wiosny – a mówię to z licznych obserwacji, bo staram się oglądać obszerne skróty z jego spotkań – ogląda się naprawdę fajnie. Janek Urban – grałem z nim, więc wiem, co mówię – jest trenerem mocno związanym sercem z klubem; odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. Jeżeli dostanie odpowiednie środki, by rozwijać drużynę – a nie stać z nią w miejscu, będzie mieć Górnik wiele pożytku i z obecnych zawodników, i z trenera.
- No właśnie: wiele jest ostatnio dyskusji o najbliższej przyszłości zabrzańskiego klubu....
- Wiem, że i Lukas, i trener puszczają sygnały świadczące o tym, że chcą się rozwijać, i chcą rozwoju drużyny. Klub z takimi tradycjami, historią, osiągnięciami; i z takimi kibicami nie może stać w miejscu. Nie można w tej chwili machnąć ręką i powiedzieć: „Eee, jakoś to będzie w przyszłym sezonie”. Może trzeba po prostu zaryzykować? Zainwestować? Ale od tego nie jest Lukas Podolski i nie jest Jan Urban, tylko inni ludzie, którzy powinni wszystkie te scenariusze dobrze przemyśleć – i dla dobra Górnika – podjąć rozsądne, mądre decyzje.