Nieoficjalnie wiadomo, że na sprzedaży Borysiuka Legia zarobi nieco ponad 2 miliony euro. Dla klubu szukającego pieniędzy na wzmocnienia to bardzo duża kwota. Dzięki temu legionistów stać będzie na zakontraktowanie napastnika z prawdziwego zdarzenia, a to w klubie absolutny priorytet w tym momencie.
Wspomniany Świerczok z niecierpliwością czeka na przyjazd rodaka. - Ariela zbyt dobrze nie znam, choć grałem przeciwko niemu w Młodej Ekstraklasie. Fajnie, że dołączy do nas, bo będzie mi raźniej. Mam nadzieję, że szybko się zgramy i pomożemy drużynie. Czeka nas trudna walka o utrzymanie w Bundeslidze. W sobotę zremisowaliśmy z Augsburgiem na wyjeździe 2:2. To bardziej strata dwóch punktów niż zyskanie jednego - przyznaje Świerczok, który po raz drugi z rzędu zagrał w pierwszym składzie "Czerwonych Diabłów". Tym razem Polak zaliczył 74 minuty.
Do pozyskania Borysiuka niemieckich działaczy namówił trener Artur Płatek, który od niedawna jest w sztabie szkoleniowym Kaiserslautern. - Ariela widziałem w akcji jeszcze, gdy miał 15 lat i grał w Białej Podlaskiej. Od tamtego czasu śledzę jego rozwój. Po moim przyjściu do Kaiserslautern zwróciłem niemieckim działaczom uwagę na tego gracza. Sporo rozmawialiśmy o nim i szybko stało się jasne, że będziemy go chcieli pozyskać. Kaiserslautern szukało piłkarza na tę pozycję od długiego czasu - przyznaje Płatek.
O ile występy Świerczoka w pierwszym składzie są zaskoczeniem, o tyle takie rozwiązanie w przypadku Borysiuka niespodzianką nie będzie.
- Trener Marco Kurz planuje, aby Ariel od samego początku był podstawowym piłkarzem, bo szukaliśmy kogoś gotowego do gry - mówi Płatek.
W Legii Borysiuk zagrał 132 mecze i strzelił 4 gole. Zdobył ze stołecznym zespołem dwa razy Puchar Polski i raz Superpuchar, awansował też do 1/16 Ligi Europejskiej UEFA. Ze Sportingiem Lizbona Legia zagra już jednak bez niego, a młody pomocnik skupi się na walce o utrzymanie w 1. Bundeslidze. Po 19 kolejkach jego nowy klub zajmuje szesnaste miejsce, czyli trzecie od końca.