"Super Express": - Jak się czujesz przed dwusetnym meczem w lidze?
Kamil Kosowski: - Fajnie, że jubileusz wypadnie akurat na takim stadionie, na którym aż chce się grać. To ligowy rarytas. W Hiszpanii w mniejszych klubach trenuje się cały rok po to, żeby zagrać na Realu czy Barcelonie. U nas taką nagrodą, zwłaszcza dla młodszych piłkarzy, jest mecz na Legii.
- Legii gola ostatnio strzelił nawet nauczyciel wuefu z amatorskiego Gryfa Wejherowo...
- Sprawę awansu w Pucharze Polski Legia rozstrzygnęła w pierwszym spotkaniu, więc może do rewanżu jej piłkarze podeszli na zbytnim luzie. Pewnie nie tak powinien ten mecz wyglądać w ich wykonaniu, ale swoje zrobili. Awansowali dalej i teraz mogą myśleć o Bełchatowie.
- Karą dla legionistów za postawę w meczu z Gryfem była zbiórka w klubie o siódmej rano na drugi dzień. Miałeś w trakcie kariery podobne przypadki?
- Kiedyś, w Kaiserslautern, musiałem trenować indywidualnie i to o bardzo wczesnej porze. A na Cyprze, gdy grałem w APOEL-u Nikozja, miewaliśmy treningi nawet o 6:30 rano. A co do Legii, Śląsk zbliżył się do niej na punkt, inne zespoły z czołówki nie zwalniają tempa, więc legioniści za wszelką cenę będą chcieli zdobyć na nas trzy punkty. Można powiedzieć, że jedziemy tam na pożarcie. Pytanie tylko, czy rzeczywiście Legia zdoła nas pożreć.
- Akurat przeciw zespołom z czołówki gracie bardzo dobrze...
- Nie mamy litości dla ligowej "góry". Gdyby nie bramka stracona w ostatnich sekundach z Wisłą, to mielibyśmy komplet zdobyczy na faworytach. Do Warszawy też jedziemy sprawić niespodziankę.
- W Legii najwięcej pochwał zbiera ostatnio Rafał Wolski. Mówią nawet, że Smuda weźmie go na EURO...
- Niech go bierze! Nawet jak nie zagra minuty, to się otrzaska. Zaraz potem mamy eliminacje MŚ 2014, świeża krew będzie potrzebna. Wolski ma wielki talent. Mam nadzieję, że już niedługo zobaczę go "za kierownicą" kadry.