Zacznijmy od Cafu. Przez większą część sezonu był podstawowym graczem Legii, ale czerwona kartka, pauza, później znów pauza za kartki... To wszystko mocno wybiło Portugalczyka z rytmu, jego forma mocno spadła, co w połączeniu z innymi zdarzeniami sprawiło, że kibice Legii zaczęli mieć wątpliwości, czy Portugalczyk zostanie wykupiony. Bo po pierwsze w klubowej kasie się nie przelewa, a po drugie wraca do klubu między innymi Tomasz Jodłowiec. W Legii od kilku miesięcy konsekwentnie powtarzali jednak, że Cafu zostanie wykupiony. Legia miała czas do 30 czerwca, a menedżer piłkarza w rozmowie z "SE" jasno dawał do zrozumienia, że klucz do jego przyszłości leży po stronie polskiego klubu. I właśnie przed chwilą dotarła do nas informacja, że Cafu JUŻ ZOSTAŁ WYKUPIONY. Sprawa jest zatem zamknięta. Według nieoficjalnych informacji kwota wykupu oscylowała wokół 800 tysięcy euro. I została już zapłacona, więc nie ma obawy, że Legia straci tego piłkarza. Oczywiście, nie jest przesądzone, że w Warszawie zostanie, ale nawet jeśli nie, to wielokrotny mistrz Polski na nim zarobi, bo to teraz Legia będzie dyktować cenę za niego.
Drugą kwestią, która interesuje kibiców Legii jest przyszłość Arkadiusza Malarza. Wielu fanów uważa, że jego czas w Legii dobiegł końca. Część kibiców zaniepokoiła się tym, że Legia - jak pisano - może zaproponować mu jednak nowy kontrakt. Jaka jest prawda? Zasięgnęliśmy informacji. Sytuacja wygląda tak, że Malarz rzeczywiście dostał ofertę pozostania w klubie. Ale NIE W ROLI PIŁKARZA. Malarz miałby pracę w Akademii Legii i kilka innych funkcji w klubie. Czy przyjmie taką propozycję? Jeszcze nie wiadomo. Zawodnik poprosił o czas do namysłu i to on zadecyduje: kończy karierę piłkarską i zostaje w Legii, czy szuka bramkarskiego szczęścia gdzie indziej.