Do przerwy stłamszonym graczom Górnika jakoś udało się zachować czyste konto. Jednak tuż po przerwie "wojskowi" zaczęli strzelaninę. Pierwszy trafił Vrdoljak. - Po decyzji UEFA jesteśmy smutni i wściekli, więc ta złość wyszła z nas na boisku. Akurat trafiło na Łęczną. Pokazaliśmy, że jesteśmy ludźmi z charakterem - mówił po spotkaniu kapitan Legii.
Lech Poznań wygrał na pożegnanie Mariusza Rumaka
Chorwacki pomocnik w pierwszym meczu z Celtikiem (4:1) nie wykorzystał dwóch karnych, co też mogło mieć wpływ na katastrofę mistrzów Polski (po walkowerze do awansu zabrakło jednej bramki). Mimo to teraz nie zawahał się podejść do piłki, gdy w 64. minucie sędzia wskazał na wapno. - Noga mi nie zadrżała. Byłem spokojny, wiedziałem, że strzelę - uśmiechał się Ivica, który bramkarza gości pokonał mocnym strzałem pod poprzeczkę.
Dwukrotnie do siatki Łęcznej trafił też krytykowany Orlando Sa - portugalski napastnik, który po transferze do Legii głównie leczył kolejne kontuzje. W obu sytuacjach sprowadzony z Cypru snajper pokazał wielką klasę. - Orlando po problemach zdrowotnych wraca do wysokiej formy i bardzo na niego liczę. W meczu z Łęczną był silny, szybki i głodny goli - chwalił Portugalczyka trener Henning Berg. - Jestem dumny z moich piłkarzy, że w tych trudnych okolicznościach potrafili zagrać tak dobry mecz. Pokazali wielką siłę mentalną. Nie było łatwo podnieść ich na duchu i zmotywować, ale poprosiłem ich, żeby przypomnieli sobie czasy, kiedy byli małymi chłopcami i grali w piłkę na ulicy, marząc o występach w Legii. Przywołali te emocje i marzenia z dzieciństwa, a kibice porwali ich do walki - dodał Norweg.
W meczu nie zagrał zmagający się z kontuzją bramkarz Dusan Kuciak, ale Berg zapewniał, że to nic poważnego i Słowak powinien być gotowy do gry już w najbliższym spotkaniu.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail