Dla gości to był typowy mecz z cyklu: "zagrać, wygrać, zapomnieć". Jeszcze na długo przed pierwszym gwizdkiem było wiadomo, że w Gdyni Legia może mieć spore problemy. Co prawda wszelkie statystyki przemawiały za zespołem Jacka Magiery, ale na boisku wcale nie widzieliśmy tak zdecydowanej przewagi "Wojskowych".
Owszem, dominowali. Owszem, mieli przewagę w posiadaniu piłki. Ale to Arka mogła się bardziej podobać, bo umiejętnie wykorzystywała błędy rywali bardzo groźnie ich kontrując. Podopiecznym Grzegorza Nicińskiego cały czas jednak czegoś brakowało. A to niezbyt dokładne dośrodkowanie, a to kiks przy prowadzeniu piłki, a to nieczyste trafienie w piłkę przy strzale. Arkadiusz Malarz nie miał więc wiele roboty, podobnie zresztą jak jego vis-a-vis Konrad Jałocha. W pierwszej połowie golkiper gospodarzy został zmuszony do wysiłku tylko raz - gdy musiał się schylić po piłkę leżącą w jego bramce po strzale Tomasza Jodłowca.
To właśnie środkowy pomocnik Legii był chyba najjaśniejszą postacią mistrzów Polski. Co prawda na początku zaliczył kilka groźnych strat w środku pola, ale gdy już złapał rytm, był nie do zatrzymania. Znów przypominał dobrze znany kibicom "Wojskowych" czołg, który rozbijał rywali w poprzednim sezonie. Odbierał, rozgrywał, a wreszcie strzelił gola i był bliski asysty - wyglądał naprawdę dobrze. Warto zaznaczyć, że asystę przy jego trafieniu zaliczył debiutujący w Legii w oficjalnym meczu Tomas Necid.
A druga połowa? Zupełnie bez historii. Goście chcieli przejść przez ten mecz bez specjalnego wysiłku oszczędzając chyba siły na czwartkowe starcie z Ajaksem Amsterdam. Od ok. 70. minuty bronili jednobramkowego prowadzenia i ta zachowawczość mogła się zemścić, bo w końcówce doskonałe sytuacje mieli Dariusz Formella i Adam Marciniak. Żaden jednak do bramki nie trafił, a Legia zdobyła trzy punkty na trudnym terenie i depcze po piętach Jagiellonii Białystok i Lechii Gdańsk. Mistrzowie Polski tracą do nich już tylko punkt i z uwagą będą śledzić jutrzejszy mecz na szczycie LOTTO Ekstraklasy pomiędzy liderem a wiceliderem.
ARKA GDYNIA - LEGIA WARSZAWA 0:1
Bramki: Jodłowiec 40
Żółte kartki: Marcjanik, Hofbauer - Guilherme
Arka: Jałocha - Socha, Sobieraj, Marcjanik, Marciniak - Da Silva, Łukasiewicz (62. Kakoko), Hofbauer, Bożok (62. Formella) - Szwoch (76. Trytko) - Barisić
Legia: Malarz - Jędrzejczyk, Dąbrowski, Pazdan, Hlousek - Kopczyński, Jodłowiec - Radović, Odjidja-Ofoe, Kazaiszwili (76. Guilherme) - Necid (88. Hamalainen)