- Ma być grubo, przynajmniej 5:0 – motywowali przed szatnią piłkarzy Legii jej kibice, którzy dotarli na mecz. Grubo nie było, bo skończyło się skromnym 1:0 po golu Lindsaya Rose’a w 35. minucie. Przez większą część meczu meczu nie było widać różnicy trzech klas rozgrywkowych dzielących oba zespoły. - Nie spodziewaliśmy się łatwego zadania, bo przypomnę, że rok temu męczyła się tutaj Cracovia (wygrała ze Świtem 1:0 w PP - red.) - bronił swoich piłkarzy trener Gołębiewski. - Takie są mecze pucharowe, że trzeba je wygrać i awansować dalej. Rozmawialiśmy przez 3 dni, jak chcemy wygrać ze Świtem, udało się i to jest najważniejsze. Trzeba pracować dalej, bo jest dużo do zrobienia. Mamy 3 dni do meczu z Pogonią i chcemy udoskonalać to, jak mamy grać. Trener Gołębiewski na mecz ze Świtem nie zabrał czterech piłkarzy – Josue, Andre Martinsa, Filipa Mladenovicia i Ihora Charatiana. - Grali ostatnio więcej i chciałem, żeby na niedzielny mecz ligowy z Pogonią Szczecin byli do mojej dyspozycji w 100 procentach – wyjaśnił swoje zamierzenia Gołębiewski.
Były reprezentant Polski zaskoczył! Wspomina: Chcieli mi szkodzić, gdy grałem w kadrze