Luis Henriquez: Rybus to cham i tchórz! WYWIAD

2010-09-29 13:05

Obrońca Lecha Luis Henriquez (29 l.) to wielkie odkrycie Ekstraklasy. Panamczyk dostał szansę w Kolejorzu, wskoczył do składu i gra świetnie. Już jutro wystąpi w arcyważnym meczu w Lidze Europejskiej z austriackim Salzburgiem.

"Super Express": - Do starcia z Salzburgiem przystąpicie po porażce z Legią. A Maciej Rybus oskarżył cię, że po meczu rzuciłeś się na niego. Zawsze jesteś taki wybuchowy?

Luis Henriquez: - Nie zawsze. Ale Rybus zachowywał się wyjątkowo brzydko. Z reguły w trakcie meczów nie ma elegancji, jednak dawno nie spotkałem takiego chama. Nawet nie wypada powtarzać steku wyzwisk, które na mnie rzucał.

- A co było potem?

- Spotkałem go pod szatnią i powiedziałem, że jeśli ma jaja, to niech teraz powtórzy mi w twarz to, co mówił w trakcie meczu. Na boisku się nie bał, bo wiedział, że ochroniłby go sędzia i koledzy. Ale pod szatnią odwagi już mu zabrakło. Nic z siebie nie wykrztusił.

Przeczytaj koniecznie: Domenech dostaje 5600 euro!

- To były rasistowskie uwagi?

- Po prostu chamskie. Ja się na rasizm nie skarżę, podchodzę do tego z humorem. Gdy polski piłkarz krzyczy do mnie na meczu, ty czarnuchu!", odpowiadam mu, że bardzo lubię swoją czarną skórę. I dodaję, że on musi godzinami w solarium siedzieć, żeby się tak ładnie opalić.

- Przejdźmy do przyjemniejszych spraw. Skąd u ciebie taka eksplozja formy?

- Harówa na treningach i wiara, że dam radę. Jestem głęboko wierzący, podobnie jak mój przyjaciel Manuel Arboleda. Kiedy odniosłem ciężką kontuzję, Lech sprowadził na moją pozycję Seweryna Gancarczyka. Ale ja nigdy nie spuściłem głowy, choć wydawało się, że klub nie przedłuży ze mną kontraktu. Na szczęście znów dostałem szansę i trzymam ją obiema rękami.

- W Polsce znalazłeś nie tylko klub, ale i…

- miłość. Natalia to moja przyszła żona. Jesteśmy już razem 3 lata i 3 miesiące. Natalia jest Polką, ale to też prawdziwa "panamenia"(Panamka - przyp. PK). Już cztery razy była ze mną na wakacjach w Panamie i bardzo jej się tam podoba. Bo choć świat zna mój kraj głównie przez Kanał Panamski, to jest tam o wiele więcej do zaoferowania. Choćby rajskie plaże. To właśnie stamtąd, gdy jadę na kadrę, przemycam dla ukochanej cenny towar.

- Przemycasz?!

- (śmiech). Moja Natalia uwielbia zielone banany. Takie specyficzne, ciężko je dostać w Europie. Dlatego zawsze staram się przywieźć ich trochę do Polski. Przewożenie żywności jest zabronione, więc trzeba pokombinować. Ale czego się nie robi dla miłości…

- Już jutro mecz z Salzburgiem…

- Remis z Juventusem dodał nam wiary. O tym meczu mówiła nie tylko cała Polska, ale i… Panama. Skoro potrafiliśmy tak zagrać, to mówię to bez strachu i asekuracji: gramy w grupie śmierci, ale jesteśmy w stanie ją przeżyć i awansować!

Najnowsze