- Nie miał pan tremy, wchodząc do szatni, gdzie rządzą starszy od pana Marcin Żewłakow (34 l.) i tylko o rok młodszy Jacek Popek (32 l.)?
- Marcin dołączył do nas, gdy ja już byłem w szatni (śmiech). A poważnie, autorytet trenera buduje nie jego wiek, ale każdy dzień pracy z drużyną. Zawodnicy muszą się przekonać do wizji szkoleniowca.
- Przed rozpoczęciem sezonu powiedział pan, że stać was na niespodziankę. Po odejściu trzynastu zawodników brzmi to jak zapowiedź samobójstwa...
- Obejmując zespół, miałem świadomość strat kadrowych. Na pewno nie jestem samobójcą. Zobaczycie, nasza mieszanka młodości i rutyny napsuje krwi możnym tej ligi.