"Super Express": - O waszej wygranej zdecydowała rewelacyjna postawa Carlitosa?
Maciej Sadlok: - Cała drużyna pracuje na to, żeby Carlitos zdobywał gole. Jest w świetnej formie. Korzystają na tym Wisła i on sam, bo dzięki bramce na Legii wyszedł na prowadzenie w klasyfikacji strzelców ekstraklasy. Ale przyznam, że bardzo lubię patrzeć, jak się cieszy po strzelonych golach. To naprawdę bardzo spontaniczna radość. I sympatyczny, pozytywny gość.
- Wisła nie potrafiła wygrać z Legią przy Łazienkowskiej od 2009 r. W niedzielę przełamaliście tę niemoc w wielkim stylu.
- Zostawiliśmy na boisku więcej serca niż Legia. Dlatego wygraliśmy. Długo trzeba było czekać na tę wygraną. Może dlatego tak wybornie smakuje. Po tym starciu byłbym zadowolony nawet z remisu. Bo daliśmy z siebie wszystko. Tym razem w Wiśle nie było słabych punktów. Zostawiliśmy w Warszawie zdrowie. Dlatego podwójnie cieszymy się z wygranej.
- Przeczytaliście Legię jak elementarz. Rywale byli bezradni.
- Rzeczywiście. Przygotowywaliśmy się do tego starcia od tygodnia. Przeciwnicy nie mieli przed nami tajemnic. Legia niewiele mogła zrobić pod naszą bramką. Kilka strzałów z dystansu to było na nas za mało.
- Po zwycięstwie w Warszawie możecie być pewni miejsca w grupie mistrzowskiej.
- To był nasz cel na wiosnę. Fajnie, że akurat na tak trudnym terenie udało nam się go osiągnąć. Biorąc pod uwagę fakt, że z drużynami ze ścisłej czołówki dotąd przegrywaliśmy, to był nasz najlepszy mecz za kadencji trenera Carillo.
- Kapitan Wisły jest rozczarowany, że nie dostał powołania na towarzyskie mecze reprezentacji z Nigerią i Koreą Południową?
- Nie. Od dłuższego czasu nie mam kontraktu z trenerem Nawałką. Skoro teraz też się nie odezwał, to uznałem, że nie ma dla mnie miejsca w drużynie na te mecze.
Zobacz również: MŚ U-20: Jacek Magiera poprowadzi reprezentację Polski na mundialu w 2019 roku!