Maciej Szczęsny jest postacią doskonale znaną kibicom piłki nożnej w naszym kraju. W latach 90. siedmiokrotnie wystąpił w reprezentacji Polski. W historii polskiej piłki zapisał się jako zdobywca mistrzostwa Polski z czterema różnymi klubami: Legia Warszawa, Widzew Łódź, Polonia Warszawa i Wisła Kraków. Karierę zakończył w 2002 roku, ale jego dziedzictwo doskonale kontynuuje syn, Wojciech. Z kolei 56-latek świetnie odnalazł się w świecie bez piłki. Próbował zawodu trenera i dyrektora sportowego, jednak spełnienie przyniosła mu praca w telewizji. Od wielu lat był ekspertem TVP Sport, a tę sytuację zmienił październikowy wybryk Szczęsnego. Miał on pracować przy meczu Polska – San Marino, jednak został zawieszony przez publiczną stację, a po ponad dwóch miesiącach poniósł jeszcze większe konsekwencje jazdy w stanie nietrzeźwości.
Zobacz też: Lewandowski wyrównał rekord Ronaldo! Efektowna wygrana Bayernu na koniec roku
Maciej Szczęsny tłumaczył się, że musiał zawieźć żonę do pracy. Para wzięła ślub w 2015 r.:
Maciej Szczęsny skazany przez sąd
Były uznany piłkarz został zatrzymany do rutynowej kontroli drogowej podczas nocnej podróży. W wydychanym przez niego powietrzu wykryto 0,6 promila alkoholu. Sam Szczęsny nie czuł, że nie jest w stanie prowadzić. - Wiozłem żonę do pracy. Żona jest stewardessą i zostałem zatrzymany do kontroli. Zjadłem kolację, do której wypiłem dwa piwa. Położyłem się spać, a o godz. 3.05 zadzwonił telefon, wzywając moją żonę na 4.15 na Okęcie. Jak wsiadałem to zupełnie nie miałem poczucia, że jest coś „nie tak” – tłumaczył się w rozmowie z PAP.
Nie przegap! Sensacyjny powrót na ławkę trenerską! Leszek Ojrzyński znalazł nowy klub
Jego tłumaczenia nie były jednak wystarczające dla sądu. Już w czasie nocnej kontroli zabrano mu prawo jazdy, a samochód przekazano wskazanej osobie. Po kilkudziesięciu dniach od feralnego zdarzenia portal meczyki.pl ustalił wyrok sądu. Szczęsny został uznany winnym prowadzenia pod wpływem alkoholu, przez co stracił na 3 lata prawo do prowadzenia pojazdów. Do tego musi zapłacić 5 tys. zł kary na poczet pokrzywdzonych w wypadkach drogowych, a także wykonać 60 godzin prac społecznych w ciągu dwóch miesięcy. Wyrok nie jest prawomocny, bowiem 56-latkowi przysługuje prawo do odwołania się.