- Skoro tak, to Marco w Śląsku już nie zagra. Po prostu odmówi występów w meczach ligowych - mówi nam jego menedżer Ricardo Alonso.
Paixao jesienią zdobył w lidze 10 goli, wielu ekspertów uważa go za najlepszego napastnika w Polsce. Legia już złożyła trzy oferty jego kupna. Ostatnia z nich oscyluje w granicach 400 tysięcy euro, ale Śląsk wyznaczył cenę za Portugalczyka na poziomie miliona euro. A tyle za prawie 30-letniego piłkarza nikt nie zapłaci.
W związku z tym plan B menedżera i piłkarza zakłada pozostanie w Śląsku, ale na lepszych warunkach niż dotychczas. Obecnie Portugalczyk zarabia nieco ponad 100 tysięcy euro rocznie, czyli dużo mniej niż Kelemen, Kaźmierczak czy Mila. W ostatnich dniach agent piłkarza udał się do Turcji, gdzie przebywają piłkarze i działacze Śląska. Doszło do burzliwej rozmowy z wiceprezesem Śląska Markiem Drabczykiem, ale porozumienia nie osiągnięto.
Przeczytaj koniecznie: Transfery 2014. Euzebiusz Smolarek walczy o angaż w Torpedo Moskwa. Musi przejść testy
- Jesteśmy bardzo zdenerwowani na Śląsk. Nie chcą pozwolić Marco odejść, nie chcą też dać mu podwyżki. Mówią, jak ważny jest Paixao dla drużyny, ale nie zamierzają poprawić jego kontraktu, mimo że jest on absolutnie nieadekwatny do tego, co Marco pokazuje na boisku - irytuje się Alonso.
Menedżer twierdzi, że Marco właśnie odrzucił ofertę z Chin w wysokości 600 tysięcy euro rocznie, bo chce zostać w Europie. Czy wciąż w barwach Śląska? - Jeśli miałby grać na takich zasadach jak do tej pory, to nie jesteśmy zainteresowani. Piłkarz odmówi po prostu gry w lidze - straszy Alonso.