Szczególnie klawe i spokojnie życie mają w Legii Marcin Mięciel i Bartłomiej Grzelak, którzy nie zagrali w sobotnim meczu, ponieważ... organizmy mają równie delikatne, jak kilkumiesięczne dziecko.
Patrz też: Mecz Legia Warszawa : Ruch Chorzów - wynik 0:1
Obaj piłkarze znaleźli się w protokole meczowym na spotkanie ze Śląskiem. Na krótko przed pierwszym gwizdkiem Mięciel poinformował jednak, że dostał zawrotów głowy. Grzelak wykazał się większą przebiegłością. Usiadł na ławce, popatrzył, jaki "piach" grają jego koledzy i stwierdził, że on w takiej kopaninie nie będzie brał udziału. Zgłosił więc trenerowi ból mięśnia przywodziciela. Sprytne.
Mięciel i Grzelak albo dali szefom Legii wyraźny sygnał, że nie chce im się grać w Warszawie, albo mają wyjątkowo mizerną odporność. Dlatego prezes Mariusz Walter powinien pozwolić tym piłkarzom zająć się jej poprawą i... nie przedłużać z nimi kończących się latem kontraktów. Bo przecież zdrowie najważniejsze.