Michał Mak

i

Autor: archiwum se.pl

Michał Mak chce odejść z GKS-u Bełchatów. Może Wisła Kraków?

2013-06-16 16:37

Michał Mak w ostatnim meczu sezonu dostał w końcu szansę i pokazał, że warto na niego postawić w EkstraklasieBrat przestał mi dogryzaćMichał Mak (22 l.) w ciągu minionego już sezonu dostawał dużo mniej szans na grę w GKS-ie Bełchatów niż jego brat bliźniak Mateusz. W ostatnim meczu z Piastem Gliwice zagrał jednak od początku i pokazał wielki potencjał strzelając dwa gole. Teraz chce znaleźć klub w Ekstraklasie, najlepiej wspólnie z bratem, i najlepiej Wisłę Kraków.

"Gwizdek24.pl": Opadły już emocje po sezonie?

Michał Mak: Nie do końca, bo rozgoryczenie po spadku z Ekstraklasy jest nadal odczuwalne.Czasu już się jednak nie cofnie i trzeba się z tym po męsku pogodzić.

- Jeszcze trzy miesiące temu w Bełchatowie w kontekście utrzymania mówiło się o cudzie, a ten cud był na wyciągnięcie palca…

- W ostatniej kolejce do końca liczyliśmy, że Widzew strzeli wyrównująca bramkę. My w Gliwicach zrobiliśmy swoje, ale też sami sobie jesteśmy winni, bo gdybyśmy utrzymali prowadzenie w meczu z Jagiellonią to teraz nie zabrakłoby nam punktu do utrzymania.

- Przez cały sezon byłeś w cieniu brata, ale w ostatnim meczu z Piastem to ty grałeś pierwsze skrzypce.

- W końcu, bo wcześniej dostawałem bardzo mało szans na grę, więc nawet nie było szczególnej okazji się pokazać. Na sam koniec dostałem szansę i myślę, że ją wykorzystałem.

- Być może tymi dwoma golami kupiłeś sobie dobry kontrakt w klubie Ekstraklasy?

- Mam taką nadzieję, ale również mój brat zagrał bardzo dobrze i obaj szczerze liczymy, że jakiś klub po nas sięgnie i zostaniemy w Ekstraklasie.

- Czyli nie chcecie zostać w Bełchatowie i grać w pierwszej lidze?

- Mamy jeszcze 2,5-letni kontrakty i to nas wiąże z klubem, ale nasze ambicje sięgają zdecydowanie wyżej niż I liga. Nasz agent będzie mocno atakował prezesów Bełchatowa żeby klub nas puścił i nie robił problemów z transferem.

- Z Mateuszem stanowicie znakomity tandem. Chcielibyście przez całą karierę zawsze grać w razem w tych samych klubach?

- Na pewno nie. W końcu przyjdzie taki moment, że będziemy musieli pójść w inne strony. Być może już w tym okienku. Jednak widać, że razem na boisku jesteśmy bardzo groźni. W końcu znamy się i gramy razem całe życie.

- To może wasza upatrzona Wisła Kraków? W prasie pojawiły się plotki o zainteresowaniu „Białej Gwiazdy”.

- To czytałem tylko w prasie i bardziej w kontekście Mateusza. Oczywiście nie ukrywamy, że super byłoby wrócić do Wisły, w której graliśmy jako juniorzy. To nasze marzenie, tym bardziej, że teraz w klubie będzie pracował Tomasz Frankowski, który osobiście chrzcił nas na Wiślaków. Konkretów na dzień dzisiejszy jednak brak.

- A prowadzicie wewnętrzną rywalizację o to kto będzie lepszy?

- Ostatnio Mateusz mi dogryzał, bo miał więcej goli ode mnie, ale po moich ostatnich dwóch trafieniach go dogoniłem, więc się trochę uspokoił (śmiech).  Ale to oczywiście tylko żarty, jednak bywają bardzo motywujące.

Najnowsze