Wiele wskazuje na to, że Kacper Tobiasz wygrał rywalizację z Cezarym Misztą i Dominikiem Hładunem. To on będzie stał między słupkami Legii Warszawa. Jest chłopakiem z Żylety i jest przede wszystkim młodzieżowcem z potencjałem. Wejścia w buty (i bluzę) Artura Boruca się nie boi, bo chce osiągnąć dokładnie to co on.
- Rola pierwszego bramkarza Legii to duże wyzwanie. Jesteś gotowy czy przerażony?
- Oczywiście, że mnie to nie przeraża, bo to było zawsze moje najskrytsze marzenie. To pierwszy krok w ten większy futbol. Zawsze chciałem zastąpić wielkiego bramkarza. Wejść w jego bluzę i dokonać tego samego. Teraz mam do tego idealną okazję.
- W Legii zadebiutowałeś rok temu. Czy Artur Boruc coś ci powiedział przed spotkaniem?
- Szczerze mówiąc, to nie pamiętam dokładnie jakichś słów. Artur raczej nie jest typem osoby, która podpowiada aż tak… nie było czegoś takiego.
- Męczą cię pytania o niego? Ostatnio jest ich trochę.
- Absolutnie nie. Był moim idolem od zawsze. Grał w Legii, a potem przeniósł się do Anglii, a ja zawsze uwielbiałem ligę angielską i te klimaty angielskie; szkockie. Fajnie było na to popatrzeć, teraz fajnie byłoby też tego dokonać.
Paweł Wszołek o pretensjach do Unionu Berlin i przyjaźni z psychologiem. Były momenty frustracji
- Ile Artura Boruca jest w Kacprze Tobiaszu?
- Jak nie 100%, to zrobię tak, aby było 100%. Jego piłkarskie umiejętności są na najwyższym poziomie, inaczej nie grałby w najlepszej lidze świata. Pokazywał wiele razy, czy to w meczach klubowych czy w reprezentacyjnych, że jest jednym z najlepszych.
- Dopiero skończysz 20 lat, a bije od ciebie niesamowity spokój…
- Jestem taki, że nie potrafię się czymś za bardzo stresować.
- Bardziej tata się stresuje?
- Bo już wyłysiał od tego wszystkiego! Choć tak naprawdę żartuję, bo on zawsze był łysy…
- Poprzedni sezon nie był dla Legii udany…
- Jestem skromnym człowiekiem, ale zarazem pewnym siebie. Idzie to w parze razem z pokorą, więc powiem tutaj, że oczekuję tylko teraz i wyłącznie mistrzostwa. Taka jest moja wola walki, że po prostu chcę tego dokonać.
Sebastian Mila przed startem nowego sezonu. Nie zgadniecie, kogo typuje na mistrza
- Rafał Gikiewicz powiesił sobie na lodówce w poprzednim sezonie kartkę z liczbą 10. Tyle miał zachować czystych kont w Bundeslidze. Ty masz jakieś indywidualne cele na ten sezon?
- Wiadomo, że czyste konta to zawsze ważna sprawa. Na pewno w nie celuję, ale w piłce nożnej chodzi o to, aby strzelić jedną bramkę więcej od przeciwnika, więc czy wygramy 1:0, 3:2, czy 2:1 to nie ma dla mnie żadnego znaczenia, bo najważniejsze jest to żebyśmy wygrywali.
- Inicjatywa bramkarza Zagłębia Lubin Kacpra Bieszczada bardzo ci się ponoć spodobała (za każde czyste konto Kacper Bieszczad deklaruje tysiąc złotych na akcje charytatywną – przyp.).
- Już po 30 minutach od informacji o akcji do niej dołączyłem.
- Więc może 34 czyste konta?
- Wszystko jest możliwe, nie ma rzeczy niemożliwych.