Od dawna na uliczkach Barcelony słychać język polski niemal tak często jak hiszpański, czy kataloński. Polscy kibice masowo docierają na Montjuïc, by oglądać z trybun dwóch biało-czerwonych w jednym z największych klubów świata. W niedzielnym meczu FCB z Deportivo Alavés znów w bramce stał Wojciech Szczęsny, a na gole polował (udanie) Robert Lewandowski. Ba, nawet podczas derbów Mediolanu w pewnym momencie też oglądaliśmy dwóch Polaków. Piotr Zieliński i Nicola Zalewski – na murawie było "naszych" w zespole Interu tylu co... Włochów. A tymczasem w Częstochowie polski akcent był tylko w bramce. Kacper Trelowski bronił i oglądał, jak w polu radzi sobie dziesięciu zagranicznych kolegów.
– To tylko jeden mecz... – tłumaczy nam Wojciech Cygan, przewodniczący Rady Nadzorczej Rakowa Częstochowa. – Nie jest to sytuacja permanentna, zaraz wrócą do zdrowia kolejni polscy zawodnicy. Oczywiście nie będziemy oszukiwać, że w Rakowie przeważają Polacy, taką mamy teraz drużynę. A o rynku transferowym w Polsce już można książki pisać. Ceny za polskich piłkarzy bywają absurdalne, co po części wynikało z przepisu o "młodzieżowcu". Trzeba zastanowić się, co zrobić, by te akademie rozwijać, my w nią mocno zainwestowaliśmy w ostatnich latach. Powinniśmy robić wszystko, by jak najwięcej młodych Polaków grało na poziomie 1 i 2. ligi, a ci najlepsi trafiali do Ekstraklasy za transfery, aby te kluby dostawały środki – dodaje.
Jeden z szefów klubu spod Jasnej Góry uspokaja, że niebawem w pierwszym składzie Rakowa będzie bardziej biało-czerwono. – Wraca po kontuzji Ariel Mosór, który przed kontuzją dużo grał. Zawsze tych minut sporo od trenera Marka Papszuna dostawał. Michael Ameyaw ma teraz drobny uraz, niedługo wróci i tak możemy jeszcze wymieniać następne nazwiska. Jest jak jest, my przepis o "młodzieżowcu" wypełniamy, jesteśmy ponad limit, ale to nie jest zazwyczaj recepta na to, by grało dużo młodych Polaków. Mówimy dużo o przepisie o "młodzieżowcu", a ja jakoś nie widzę wielkiego wpływu tego przepisu na to, że setki młodych Polaków dobija się do bram Ekstraklasy. Ten przepis tego nie spowodował. Trzeba się zastanowić, co zrobić, by to szkolenie próbować wzmocnić. Bo Ekstraklasa ma się dobrze: frekwencja, oglądalność, sponsorzy, ranking europejski. Kuleje trochę szkolenie. I tym powinniśmy się zainteresować – wyjaśnia Cygan.
Tak w 19. kolejce wyglądał rozkład polskich sił w Ekstraklasie, jeszcze przed spotkaniem Piasta ze Śląskiem Wrocław:
Lech Poznań - 5 Polaków w pierwszym składzie,
Jagiellonia Białystok - 3,
Raków - 1 (najmniej),
Legia Warszawa - 6,
Cracovia - 3,
Górnik Zabrze - 4,
Pogoń Szczecin - 4,
Motor Lublin - 7,
GKS Katowice - 9,
Widzew Łódź - 5,
Piast Gliwice - 5,
Radomiak Radom - 3,
Puszcza Niepołomice - 10 (najwięcej),
Zagłębie Lubin - 9,
Korona Kielce - 8 ,
Lechia Gdańsk - 4.
– Boję się pomysłów wprowadzenia jakiś ograniczeń dla obcokrajowców. By z góry ktoś ustalał ilu Polaków ma być co najmniej w kadrze lub wyjściowej jedenastce. Powinniśmy się skoncentrować na tym, by najlepsi młodzi Polacy trafiali z niższych lig do ESA, ale ci naprawdę najlepsi, a nie tacy, którzy pasują pod przepis, a kopnęli raz prosto piłkę – zakończył Wojciech Cygan.