- Cieszę się, że wróciłem do Wrocławia - powiedział nestor polskiej myśli szkoleniowej, który przed laty jako zawodnik grał we wrocławskiej Ślęzie, a 30 lat temu, w sezonie 1979/80, zdobył ze Śląskiem Wrocław brązowy medal mistrzostw Polski.
Wówczas wprowadzał do pierwszej drużyny młodego pomocnika Ryszarda Tarasiewicza (47 l.), którego teraz zastąpił w fotelu trenera. Pytany o "Tarasia", nie wykluczył współpracy ze swoim poprzednikiem.
Przeczytaj koniecznie: Fabiański zagra w Belgradzie
- Na pewno będę z nim rozmawiał o drużynie i nie wyobrażam sobie, żeby Rysiek tego nie chciał. Zacząłem pierwszy trening od badań lekarskich i wydolnościowych, bo zawsze tak robię na początek - powiedział Lenczyk.
Na temat formy drużyny Śląska nowy trener wypowiada się dosyć krytycznie.
- Ten okręt został trafiony i trzeba coś zrobić, żeby nie zatonął. Ostatnie mecze to wyraźnie pokazały. Mój pobyt w tym mieście i w tej drużynie to dowód, że sternicy klubu liczą, że zacznie on płynąć we właściwym kierunku. Zrobię wszystko, żeby uratować Śląsk - podkreślił Lenczyk, który zapowiedział zmiany w sztabie szkoleniowym.
Jego asystentem ma zostać w najbliższych dniach Marek Wleciałowski.
Już w piątek wrocławską drużynę czeka ciężki wyjazdowy mecz - w Krakowie z Wisłą. Po serii pięciu porażek wszyscy oczekują wreszcie punktów i odbicia od dna tabeli. Jednak Lenczyk nie zamierza robić rewolucji w jedenastce Śląska.
- Rewolucją w składzie można więcej popsuć, niż naprawić - tłumaczy.