Patryk Stępiński wrócił do Widzewa w 2020 roku po 6 latach nieobecności. Szybko stał się ważnym punktem defensywy, a jeszcze przed awansem do Ekstraklasy zaczął grać w opasce kapitańskiej. Teraz przewodzi drużynie na boiskach najwyższej klasy rozgrywkowej, a piłkarze łódzkiego klubu wdrapali się na koniec rundy jesiennej na 3. miejsce w tabeli. Pierwszy mecz w 2023 roku przyniósł mieszane uczucia – remis 3:3 z Pogonią Szczecin miał dla drużyny słodko-gorzki posmak. W rozmowie z „Super Expressem” Patryk Stępiński opowiada właśnie o tym, jak drużyna podchodzi do osiągniętego wyniku i jak zapatruje się na kolejne miesiące. Wspomina także o wyzwaniach, z jakimi musi mierzyć się kapitan ekstraklasowego zespołu.
Piotr Mika, "Super Express": Rundę jesienną zakończyliście na 3. miejscu. Czy spodziewaliście się, jako drużyna, takiego początku sezonu?
Patryk Stępiński, Widzew Łódź: Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Ekstraklasa jest wyrównaną ligą i są takie zespoły jak Pogoń, Raków, Legia, Lech, gdzie możliwości finansowe i infrastrukturalne są większe, ale reszta, inne aspekty są do siebie bardzo zbliżone. Wiedzieliśmy, że w momencie, gdy przyjdzie lepsza seria, to można tych punktów sporo zdobyć i być na wysokim miejscu, co pokazywała we wcześniejszych latach Stal Mielec czy Warta Poznań. Na pewno Ekstraklasa była dla nas pewną niewiadomą, nie wiedzieliśmy do końca, jak to będzie po niełatwym dla nas początku, musieliśmy się do pewnych rzeczy przyzwyczaić.
W 1. lidze dominowały głównie aspekty wolicjonalne i do każdego meczu przystępowaliśmy w roli faworyta, a tutaj na początku te zespoły nie do końca wiedziały, czego się po nas spodziewać, do tego w większości meczów w tej pierwszej rundzie pozytywnie zaskakiwaliśmy.
Wspomniałeś o Fortuna 1. Lidze. Bezpośredni awans wywalczyliście w ostatnim meczu. Z czego to wynika, że choć nie zdołaliście zdominować 1. ligi, to od razu jesteście w stanie walczyć o czołówkę Ekstraklasy?
Na pewno duży wpływ na to miała jedna rzecz. Zazwyczaj ludzie w klubie, z zarządu, trenerzy zastanawiają się, jak to będzie po awansie do Ekstraklasy i w większości przypadków połowa, albo nawet większa część zespołu jest wymieniana, szczególnie z pierwszej jedenastki, bo zakłada się, że zawodnicy z 1. ligi nie zapewnią odpowiedniego poziomu w Ekstraklasie.
W naszym przypadku zadziałało to całkiem odwrotnie. Utrzymaliśmy pierwszą jedenastkę, wzmocniliśmy dwie, trzy pozycje, gdzie z perspektywy obecnego momentu dalej widać, że trzon stanowią zawodnicy, którzy występowali w 1. lidze, uzupełnieni 2-3 zawodnikami. Filozofia klubu była inna niż reszty.
Miedzi Legnica udało się 1. ligę zdominować, a teraz są w dole tabeli, z czego wynika różnica między waszymi zespołami?
Nie chciałbym bardzo porównywać innych zespołów, ale w 1. lidze Miedź miała bardzo dobrą drugą rundę, praktycznie wszystko wygrywali, szybko odskoczyli i mieli później komfort, łatwiej im się grało.
Ze względu na to, ile osób przychodzi na nasz stadion to w 1. lidze z góry byliśmy stawiani w roli faworytów. Już teraz w meczach w kolejnej rundzie będzie to wyglądało tak, że będziemy stawiani w roli faworyta, a gdy oczekiwania i nastawienie, szczególnie przeciwników, jest inne, to inaczej wygląda gra naszego zespołu.
Powiedziałeś, że rywale mogą do was podchodzić jak do faworytów. Czy teraz, po rundzie jesiennej, patrzycie na tabelę i myślicie o utrzymaniu miejsca dającego awans do europejskich pucharów, czy staracie się po prostu iść krok po kroku i o tym nie myśleć?
Od samego początku sezonu, nawet nie w tej obecnej sytuacji, podchodziliśmy do tego w ten sposób, że skupialiśmy się na każdym następnym przeciwniku i do każdego meczu podchodzimy tak, by go wygrać. Wiadomo, wypracowaliśmy sobie dużą przewagę, a oczekiwania, szczególnie kibiców i pochlebne opinie ekspertów spowodowały, że właśnie nie będziemy traktowani jako beniaminek, ale jako zespół, który może powalczyć o coś więcej.
Tak jak na początku naszym celem było utrzymanie, tak samo jest nadal – zdobyć odpowiednią ilość punktów, która da nam na 100 procent utrzymanie. Wtedy usiądziemy sobie w szatni z całym sztabem i zespołem, i ustalimy kolejne cele. Oczywiście, chcielibyśmy utrzymać to 3.-4. miejsce (4. miejsce może dać awans do europejskich pucharów, jeśli Puchar Polski zdobędzie drużyna z pierwszej trójki tabeli – przyp. red.), przeżyć fajną przygodę w klubie. Każdy zawodnik grający w Ekstraklasie chce taką przygodę w swojej karierze przeżyć, na pewno u nas w zespole jest podobnie. Ale podkreślam – najpierw chcemy zrealizować obecny cel, czyli utrzymanie.
Jesteśmy już kilka dni po meczu z Pogonią Szczecin, otwierającym rundę wiosenną. Czujecie niedosyt, że mimo strzelenia trzech bramek nie wygraliście meczu, czy jednak cieszycie się, bo uratowaliście ten punkt w ostatnich sekundach meczu?
Na pewno uczucia są mieszane. Z jednej strony strzeliliśmy trzy bramki na własnym stadionie, co w większości przypadków powinno dać nam zwycięstwo. Z drugiej strony straciliśmy też trzy gole i goniliśmy wynik spotkania cały czas, doprowadzając do remisu w ostatniej minucie spotkania. Stworzyliśmy sobie sporo dogodnych sytuacji do strzelenia gola, ale Pogoń także sobie te sytuacje stwarzała, więc mecz był naprawdę wyrównany.
Wiadomo też, że kibice wolą remis 3:3 niż bezbramkowy po nudnej grze. Z mojej perspektywy i moich kolegów z obrony pewnie wolelibyśmy wynik 0:0, ale na pewno zawodnicy ofensywni wolą bramkowy wynik, bo mogą się pokazać.
Jesteśmy zadowoleni, że tego meczu nie przegraliśmy, ale pewnie mogliśmy z niego wycisnąć więcej. Myślę, że gdyby taki mecz przydarzyłby się nam na początku poprzedniej rundy, to byśmy go przegrali, więc trzeba szukać pozytywów.
Porozmawiajmy o twojej roli w zespole. Jako obrońca masz na sobie większą odpowiedzialność, a do tego jesteś kapitanem zespołu. Czy grając już w Ekstraklasie czujesz większą presję niż czułeś w 1. Lidze?
Jeśli chodzi o te różnice, które dotyczą mnie, jako obrońcy, to w Ekstraklasie z pewnością jest więcej piłkarzy o lepszym wyszkoleniu i umiejętnościach czysto piłkarskich. Jako obrońca musisz być przez 90 minut w pełni skupionym, bo jeden błąd może zaważyć na wyniku całego meczu.
Jeśli chodzi już o rolę kapitana, to różnica z pewnością jest taka, że w 1. Lidze występuje mniej zawodników z zagranicy, szatnia jest bardziej polska i komunikacja jest ułatwiona. W Ekstraklasie, także w naszym zespole, jest już więcej zawodników z innych krajów i z zupełnie innych kultur. Rolą kapitana jest bycie łącznikiem między sztabem a wszystkimi zawodnikami i trzeba z każdym z nich umieć rozmawiać.
Kapitan musi i umieć wesprzeć dobrym słowem, i postawić do pionu. Wiadomo, gdy się wygrywa to negatywnych rozmów jest mniej, ale gdy przychodzą słabsze mecze, to moją rolą jest, by zespół patrzył do przodu a nie wstecz, żeby był pozytywnie nakręcony na kolejne spotkania. U nas w szatni panuje zasada, że każdy przygotowuje się tak, jak mu to najbardziej odpowiada – jedni nakręcają się bardziej impulsywnie, drudzy, którzy potrzebują spokoju, to mają ten spokój zapewniony. Podchodzimy do tego elastycznie.
Już na koniec. Przed wami kolejny domowy mecz, tym razem z Jagiellonią Białystok, którą w poprzedniej rundzie pokonaliście 2:0. Jak nastroje w drużynie przed tym spotkanie?
Nie powiem tutaj na pewno nic odkrywczego, chcemy mecz z Jagiellonią po prostu wygrać, szczególnie, że to będzie drugie spotkanie u siebie. Trzy z czterech pierwszych meczów tej rundy gramy u siebie, więc jest dobry terminarz, żeby zapunktować jak najwięcej i pozytywnie nakręcić się na dalszą część sezonu.
Jeśli chodzi o Jagiellonię, to zaczynamy mierzyć się z przeciwnikami, z którymi już graliśmy. Znamy ich mocne i słabsze strony, ale z drugiej strony oni poznali już trochę nas, nauczyli się, jak funkcjonujemy jako zespół, bo w pewnych aspektach jesteśmy powtarzalni. Na każdy mecz jednak sztab szkoleniowy stara się znaleźć słabsze punkty, które możemy wykorzystać i atuty rywala, które będziemy chcieli zniwelować. Oczywiście, naszym celem są trzy punkty.