Pavel Hapal

i

Autor: Tomasz Gola

Pavel Hapal, trener Zagłębia Lubin: Naszą siłą jest zespół WYWIAD

2012-04-21 4:00

Myślistwo to moje wielkie hobby. W domu mam sporą kolekcję trofeów - zdradza "Super Expressowi trener Pavel Hapal (43 l.), trener Zagłębia Lubin, rewelacji wiosennej rundy. W Polsce Czech na razie na polowanie się nie wybrał. Za to z powodzeniem poluje na kolejne punkty. W 2012 roku "miedziowi" zgarnęli ich już aż 20, najwięcej w Ekstraklasie. W niedzielę grają o kolejne zwycięstwo - z GKS Bełchatów.

"Super Express": - Nieźle panu idzie to polowanie na punkty...

Pavel Hapal: - Trener sam nic nie zrobi. Dobre wyniki to efekt wspólnej pracy całego sztabu i zawodników. To im należą się największe pochwały. Naszą siłą jest zespół. Jeden walczy za drugiego. Mamy wielu piłkarzy prowadzących grę do przodu, ale i tak moim zdaniem najważniejsza jest obrona, która wiosną stanowi bardzo pewną formację zespołu.

- Początki pana pracy w Lubinie nie były jednak wesołe. Zaczęło się od czterech porażkek w pięciu meczach. Nie miał pan wtedy ochoty spakować bagaży i wrócić do Czech?

- Z żadnego klubu, w którym pracowałem, nie odszedłem bez walki. Sytuacja była bardzo trudna, ale na treningach widziałem, że ten zespół ma potencjał. Nawet mi przez myśl nie przeszło, żeby zrezygnować. Trzeba było zacisnąć zęby i zabrać się do roboty. Dzisiejsze wyniki to efekt sumiennie przepracowanej zimy.

- Za czasów pana poprzednika - Jana Urbana - w Zagłębiu były podziały na Polaków i obcokrajowców. Zawodnicy z dłuższym stażem zazdrościli nowym wysokich zarobków. Jak udało się panu zjednoczyć szatnię?

- Zwiększyłem konkurencję w drużynie. Mnie nie interesuje, jakiej kto jest narodowości, czy jest młody, czy stary. Na mecz wychodzi ten, który wygrał rywalizację na treningu. Paradoksalnie walka o miejsce w zespole scementowała drużynę. Przekonałem chłopaków, że każdy jest ważny - ten, który zagra przez 90 minut, i ten, który wejdzie na boisko w końcówce.

- Teraz, gdy Zagłębie w cuglach wywalczyło utrzymanie, myśli pan już o wzmocnieniach na przyszły sezon? Mówi się, że do Lubina trafi Tomas Jirsak, któremu wygasa umowa z Wisłą.

- Przede wszystkim wciąż istnieją matematyczne szanse, że Cracovia czy ŁKS nas wyprzedzą w tabeli. Dlatego trzeba zachować czujność, nie oglądać się na rywali, tylko grać swoje. O Jirsaku ani z Wisłą, ani z samym zawodnikiem nie rozmawialiśmy. To plotki. Choć oczywiście będę się starał sprowadzić do Zagłębia 2-3 kreatywnych graczy.

- Takich jak Robert Jeż z Polonii?

- To doskonały piłkarz. Znamy się ze wspólnej pracy w Żilinie. Był jednym z liderów mojej drużyny, która zdobyła mistrzostwo Słowacji i awansowała do Ligi Mistrzów. Przyjąłbym go z otwartymi rękoma, ale nie ma tematu jego transferu. Robert jest zadowolony z gry w Polonii i z tego, co wiem, nie zamierza zmieniać pracodawcy.

Najnowsze