Obie drużyny przystępowały do tego spotkania w zupełnie odmiennych nastrojach. Śląskowi udało się tydzień temu zdobyć pierwszy komplet punktów. Po szalonym meczu pokonał we Wrocławiu gdańską Lechię 3:2. Piast natomiast wciąż czekał na ligowe zwycięstwo. W trzech pierwszych kolejkach gliwiczanie zapunktowali tylko raz, remisując na inaugurację z Cracovią 1:1. Przy Okrzei spotkali się starzy znajomi. Trenerzy obu ekip mają wiele wspólnego. Jan Urban i Dariusz Wdowczyk urodzili się w tym samym roku. Obaj zaliczyli ponad 50 występów w koszulce polskiej reprezentacji. Łączy ich także Legia Warszawa. Zarówno Urban, jak i Wdowczyk pracowali przy Łazienkowskiej, gdzie zdobywali mistrzowskie tytuły. Mecz Piasta ze Śląskiem był także spotkaniem piłkarskich bliźniaków. Po przeciwnej stronie barykady stanęli Michał i Mateusz Makowie. Ten pierwszy wyszedł w składzie gości, Mateusz zaś zyskał zaufanie Wdowczyka i zagrał od pierwszej minuty w barwach gospodarzy.
Zupełnie inne pomysły na ten mecz mieli obaj szkoleniowcy. Trener gości nakazał swoim piłkarzom czekać na własnej połowie i pozwolić rozgrywać piłkę defensorom rywali. Wdowczyk wpoił podopiecznym, by nie dawali ani chwili wytchnienia, grając wysokim pressingiem. System gospodarzy pozwolił nieźle wejść im w mecz. W 2. minucie Konstantin Vassiljev zauważył wysuniętego Jakuba Wrąbla i próbował zaskoczyć go z połowy boiska, niczym w jednej z konkurencji Turbokozaka. Uderzenie Estończyka było jednak zbyt mocne. Chwilę później sprzed szesnastki próbował Sasa Zivec, ale bez problemów złapał piłkę bramkarz gości. Wrąbel poradził sobie także z próbą Martina Bukaty kilkadziesiąt sekund później. Nie minęło sześć minut, a Piast oddał już trzy groźne strzały.
Mimo to na prowadzenie wyszli goście. W 9. minucie spotkania walkę o pozycję wygrał Marcin Robak i wykorzystał podanie z rzutu rożnego. Uderzył głową nie do obrony i otworzył wynik meczu. Szybko stracony gol nieco ostudził zapędy gliwiczan, ale po kilku minutach drużyna z Górnego Śląska przypomniała sobie, jak miała grać w tym meczu. W 16. minucie kapitalne podanie otrzymał Zivec. Gdyby tylko zgasił piłkę, znalazłby się przed bramkarzem przyjezdnych. Futbolówka jednak mu odskoczyła i szansa przepadła. Kilka minut później mocno z dystansu przymierzył Bukata. Pomocnik Piasta pomylił się nieznacznie. Piast grał w ofensywie nieźle, ale wynik wcale tego nie potwierdzał. Śląsk zagrażał zaś tylko po stałych fragmentach dobrze bitych przez Augusto Pereirę.
W 27. minucie gospodarze zmarnowali kolejną okazję. Świetnie w szesnastce rywali zagrali Mateusz Mak i Maciej Jankowski, ale strzał tego pierwszego wylądował na bocznej siatce. Piast wyrównał dwie minuty później. Kibiców przy Okrzei 20 uszczęśliwił Patryk Dziczek. 19-latek dopadł do piłki wypiąstkowanej przez Wrąbla i uderzył bez zastanowienia z powietrza, doprowadzając do zasłużonego remisu.
Śląsk odpowiedział groźnym rzutem rożnym. Niepewnie interweniował Dobrivoj Rusov, piłka spadła pod nogami Michała Maka, a piłkarza wrocławian w ostatniej chwili zablokował obrońca miejscowych. Przed przerwą z rzutu wolnego próbował jeszcze Vassiljev, a po drugiej stronie boiska głową uderzał Michał Mak. Żadna próba nie znalazła jednak drogi do bramki. Tuż przed przerwą kibiców Piasta ucieszyła jeszcze piłka w bramce gości, ale radość zniszczyła chorągiewka asystenta sędziego, który dopatrzył się spalonego. Po pierwszych 45 minutach mieliśmy w Gliwicach remis 1:1.
Szatnię w bardziej bojowych nastrojach opuścili piłkarze Dariusza Wdowczyka. Już w 50. minucie mogli objąć prowadzenie, bo Vasilljev dograł do Zivca, a ten znalazł się przed Jakubem Wrąblem. Słoweniec trafił jednak wprost w golkipera Śląska. Kilka chwil później sędzia nie dał się nabrać na próbę wymuszenia jedenastki, a Mateusz Mak nie trafił w piłkę przed bramką wrocławian. W 56. minucie kolejną interwencją popisał się Wrąbel, który fenomenalnie odbił strzał Zivca. Kreatywność gospodarzy mogła się jednak podobać, natomiast Śląsk został w szatni. Goście mieli szczęście, że stracili bramki w pierwszych minutach drugiej połowy. Piast nie zwalniał. Poczuł krew i walczył zawzięcie o zdobycz bramkową. Głową groźnie uderzał Hebert, indywidualną akcją próbował Bukata, ale wynik na tablicy świetlnej się nie zmieniał. Ci, którzy liczyli na akcję ofensywną gości, zostali wystawieni na ciężką próbę. Śląsk na bramkę Rusova strzelił dopiero w 77. minucie meczu. Golkiper miejscowych nie musiał nawet interweniować. Gospodarze postawili wszystko na jedną kartę. Remis ich nie interesował, to też w końcówce mieliśmy bardzo otwartą grę. Kilkanaście sekund po interwencji Wrąbla okazję już mieli wrocławianie. Spudłował wtedy Michał Chrapek.
W 83. minucie stadion w Gliwicach oszalał. W pole karne wpadł Martin Konczkowski i wydawało się, że podciął go rywal. Sędzia długo dyskutował z asystentem i w końcu wskazał na wapno. Do piłki podszedł Vassiljev. Ten, który nie wykorzystał karnego w meczu z Cracovią. Estończyk znów spudłował. Przeniósł piłkę nad poprzeczką, sprawiając, że kibice Piasta zawyli z rozpaczy. To była piłka meczowa.
Piast tylko zremisował u siebie ze Śląskiem Wrocław. Tylko, bo piłkarze Wdowczyka mieli tyle sytuacji bramkowych, że to spotkanie powinni wygrać.
Piast Gliwice – Śląsk Wrocław 1:1
Bramki: Patryk Dziczek 29 - Marcin Robak 9
Żółte kartki: Martin Bukata, Patryk Dziczek – Michał Mak, Marcin Robak, Mariusz Pawelec
Piast: Rusov 2 – Konczkowski 3, Sedlar 2, Hebert 2, Pietrowski 2 – Mak Ma. 2 (67. Gojko 3), Vassiljev 2, Dziczek 4, Bukata 4 (81. Krakowczyk), Zivec 2 – Jankowski 2 (70. Barisić 2)
Śląsk: Wrąbel 3 – Pawelec 2, Tarasovs 2, Celeban 2, Augusto 2 – Madej 2 (61. Piech 2), Srnić 2, Chrapek 2 (87. Łyszczarz), Mak Mi. 2, Kosecki 2 (46. Łuczak 3) – Robak 2
Skandal! UEFA chce ukarać Legię za oprawę dotyczącą Powstania Warszawskiego
Freddy Adu jednak nie zagra w Sandecji. Beniaminek zakpił z piłkarza
Był gwiazdą Legii Warszawa, został zakonnikiem. Teraz zapowiedział apokalipsę