Oba zespoły podchodziły do tego spotkania „na musiku”. Gospodarze przed rozpoczęciem dziewiątej serii gier mieli na koncie 9 punktów, zajmując w tabeli szesnaste miejsce – pierwsze, które skutkuje spadkiem z ligi. W jeszcze gorszej sytuacji byli goście z Gdańska, którzy z czterema „oczkami” zamykali ligową stawkę. Co więcej, drużyna prowadzona tymczasowo przez Macieja Kalkowskiego czeka na ligowe zwycięstwo od końcówki lipca, gdy w meczu wyjazdowym okazała się lepsza od Widzewa, wygrywając 2:0.
Pierwsza połowa zdawała się sugerować, że jeśli któryś z zespołów wychodzi powoli z kryzysu, są to gdańszczanie. Goście z Trójmiasta szybko narzucili rywalowi swoje warunki i przez zdecydowaną większość tej części gry byli stroną dominującą. Efekty przyszły bardzo szybko, bo już po upływie kwadransa. Zza pola karnego świetnie uderzył Maciej Gajos, a futbolówka wpadła idealnie w długi róg bramki strzeżonej przez Szromnika. Radość gości nie trwała jednak długo, na powtórkach widać było bowiem jak w trakcie trwania tej akcji Michał Nalepa ewidentnie odpychał jednego z rywali. Sędziujący to spotkanie Łukasz Kuźma udał się do monitora VAR, po czym anulował gola. Co się odwlecze, to nie uciecze. Podopieczni Macieja Kalkowskiego dopięli swego kilkanaście minut później. Ponownie bardzo blisko strzelenia gola był Gajos, tym razem wyręczył go jednak… defensor Śląska. Patryk Janasik interweniował bowiem tak niefortunnie, że wepchnął piłkę do własnej bramki. Dopiero po stracie gola drużyna prowadzona przez Ivana Djurdjevicia zaczęła stwarzać jakiekolwiek zagrożenie pod bramką Dusana Kuciaka. Przed przerwą jedyną wartą odnotowania akcją był jednak strzał z dystansu Patricka Olsena. Uderzenie – chociaż mocne – nie sprawiło jednak większych problemów słowackiemu bramkarzowi.
Metamorfoza Anny Lewandowskiej. Trudno uwierzyć, że wyglądała tak lata temu. Galeria poniżej:
Kuciak swoim kunsztem ponownie musiał wykazać się krótko po rozpoczęciu drugiej połowy. Ponownie uderzał Olsen i tym razem był to strzał naprawdę bardzo groźny. 37-latek wyciągnął się jednak niczym struna, ratując swój zespół przed stratą gola. W 71. minucie doświadczony golkiper nie miał już jednak szans. Po dobrym zgraniu Johna Yeboah z piłką przed polem karnym znalazł się Erik Exposito. Hiszpański napastnik kropnął bez namysłu, a futbolówka wpadła idealnie w długi róg. Niedługo później bohaterem mógł zostać asystent przy trafieniu wyrównującym, jego strzał okazał się jednak zbyt słaby. Losy spotkania mogły rozstrzygnąć się w samej końcówce, gdy Łukasz Kuźma – po kolejnej interwencji VAR – podyktował jedenastkę dla gospodarzy. Kuciak naprawił jednak swój błąd (to on faulował Yeboaha w polu karnym), w fenomenalnym stylu broniąc strzał Erika Exposito. Słowak przeszedł jednak drogę od zera do bohatera i z powrotem, chwilę później minął się bowiem z piłką, którą do siatki wepchnął Konrad Poprawa. Strata bramki w końcówce wybitnie źle podziałała na gości, chwilę później czerwoną kartką został bowiem ukarany Mario Maloca. Chorwacki obrońca kopnął bez piłki jednego z rywali, przez co musiał wcześniej udać się pod prysznic. Do końca spotkania nic ciekawego się już nie wydarzyło i Śląsk sięgnął po niezwykle cenny komplet punktów, dzięki któremu podopieczni Ivana Djurdjevicia opuścili strefę spadkową. Gdańszczanie wciąż zamykają natomiast ligową stawkę.
Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk 1:1 (0:1)
Bramki: Erik Exposito 71’ – Patryk Janasik 29’ (sam.)
Żółte kartki: M. Konczkowski, J. Yeboah, D. Verdasca (Śląsk) – J. de Kamps, D. Stec, D. Kuciak, Conrado (Lechia)
Czerwona kartka: M. Maloca 90’+3’ (faul bez piłki)
Sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok)
Śląsk: Szromnik – Konczkowski, Poprawa, Verdasca, Janasik – Olsen, Bukowski – Yeboah (88’ Łyszczarz), Nahuel (90’+4’ Greatarsson), Jastrzembski (64’ Garcia) - Exposito
Lechia: Kuciak – Stec, Nalepa (66’ Tobers), Maloca, Pietrzak – Gajos (78’ Terrazzino), de Kamps (65’ Kałuziński), Kubicki – Sezonienko (66’ Clemens), Zwoliński (66’ Paixao), Conrado