Pierwotnie finał Pucharu Polski miał się tradycyjnie odbyć na PGE Narodowym w Warszawie. Piłkarskie święto, jak wiele innych wydarzeń, zostało jednak zepsute przez pandemię koronawirusa. Już wiele tygodni temu PZPN podjął decyzję, że decydujące starcie nie odbędzie się w stolicy, bo nie miałoby to większego sensu. Finał został przeniesiony na nieco mniejszy obiekt.
Wszystko stało się jasne! W PKO Ekstraklasie dojdzie do KOLOSALNYCH zmian
Piłkarze Cracovii i Lechii Gdańsk w Lublinie zameldowali się już kilkanaście godzin temu. W piątek natomiast do zawodników z Pomorza miały dołączyć żony i partnerki, które w podróż na drugi koniec Polski wybrały się autokarem. Wśród podróżujących byli również współpracownicy klubu. Na kilka godzin przed meczem pojawiła się informacja, że autokar został zawrócony.
Finał Pucharu Polski: Cracovia - Lechia. Gigantyczna premia dla zwycięzcy!
- Powodem takiej decyzji była telefoniczna informacja przekazana jednemu z podróżujących przez SANEPiD. Osoba ta została poinformowana, że 9 dni wcześniej miała kontakt z osobą, u której następnie stwierdzono COVID-19 - czytamy w oficjalnym komunikacie Lechii. - Osoba ta bezpośrednio po rozmowie z SANEPiD-em skontaktowała się z zarządem klubu. Mimo potwierdzenia przez SANEPiD, że wszystkie osoby znajdujące się w autokarze mogą kontynuować podróż i zasiąść na trybunach Areny Lublin podczas finału Pucharu Polski, zarząd klubu zdecydował, aby - dla absolutnej pewności bezpieczeństwa zawodników i kibiców - wszystkie osoby podróżujące tym autokarem wróciły do domów. Jednocześnie podkreślamy, że osoba, która miała styczność z osobą zakażoną, nie miała bezpośredniego kontaktu z piłkarzami - dodano.