Radosław Murawski

i

Autor: Cyfrasport Radosław Murawski (z prawej) i jego radość w meczu Lecha z Austrią

Lech zdobędzie Wiedeń

Radosław Murawski o poznańskiej huśtawce nastrojów i czwartkowej szansie na awans. Jasna deklaracja [ROZMOWA SE]

2022-10-27 9:51

Mistrz Polski zagra dziś w Wiedniu (godz. 18.45) z miejscową Austrią w ramach 5. kolejki Ligi Konferencji Europy. Po wcześniejszych spotkaniach „Kolejorz” wciąż trzyma swój los w tych rozgrywkach we własnych rękach. Ba; ewentualna wygrana może dać mu już dziś awans do fazy play off tych rozgrywek (drugi warunek to brak zwycięstwa Hapoelu Beer Szewa w wyjazdowym meczu z Villarealem).

Lechowi gwiazd w składzie nie brakuje, również tych zagranicznych. Jednym z najrówniej grających poznaniaków jest jednak w tym sezonie człowiek od czarnej roboty. Do tego Radosław Murawski to w tym sezonie szczęśliwa dla Lecha postać. Po jego wejściu na murawę w pierwszym meczu poznaniaków z wiedeńczykami udało się gospodarzom opanować nerwy, strzelić trzy gole i wygrać 4:1. I to z „Murasiem” w składzie mistrzowie kraju nie przegrali żadnego z dziewięciu ostatnich spotkań.

„Super Express”: - Czy to liga, czy puchary, Lech od połowy sierpnia – z jednym wyjątkiem: Villareal - nie przegrywa meczów z Radosławem Murawskim na boisku. Dobry z pana talizman!

Radosław Murawski: - Fajnie, że ktoś na to zwrócił uwagę, bo sam sobie z tego sprawy nie zdawałem (śmiech). A komentarz? Ciężka praca popłaca!

- Ciężka praca i odporność mentalna: nawet jak dobrze idzie, czasami trzeba się pogodzić z rolą rezerwowego, czyż nie?

- Jeśli mam być szczery, pierwszy rok w Lechu (po zagranicznych wojażach w Palermo i Denizlisporze – dop. aut.) był dla mnie trudniejszy niż ten obecny. Gdziekolwiek bym nie był, zawsze grałem wszystko, od dechy do dechy, a w Poznaniu musiałem przyswoić sobie zupełnie nową sytuację. Na początku nie chciałem się z tym godzić, nie chciałem siedzieć na ławce. Ale przecież nie odbieram żadnemu z kolegów umiejętności ani chęci, więc musiałem zaakceptować fakt, że dzisiaj gram, a jutro mogę siąść na ławce, i że niekoniecznie musi to wynikać ze słabszego występu. Jest wiele czynników wpływających na dokonywanie takich roszad w składzie: czasem zmęczenie, czasem inna taktyka na mecz. I w końcu się z tym oswoiłem.

- A z intensywnością tegorocznej piłkarskiej jesieni też już się pan oswoił? Bo pewnie ani w Serie B, ani w Turcji tak często i tak wiele nie trzeba było grać...

- Fakt, to jest coś nowego dla mnie i dla mojego organizmu. Przez całą rundę gramy praktycznie co trzy dni. To trochę zwariowane. Ale – nie chwaląc się – ja raczej zawsze słynąłem z dobrego przygotowania motorycznego, więc mój organizm na szczęście nie ześwirował.

Radosław Murawski o szansie na awans. Jasna deklaracja

- Fajne słowo. No więc, co zrobić, żeby nie ześwirować od oczekiwań, że w czwartek „się załatwi” sprawę awansu?

- Nie grozi nam ześwirowanie, nie w takich okolicznościach „dawaliśmy radę” z Lechem. Świadomość zapewnienia sobie awansu na pewno nas nie sparaliżuje.

- Przed tygodniem porażka w Pucharze Polski, w weekend – raczej mało satysfakcjonujący remis w lidze z Cracovią. Więcej jest w was niepewności co do własnej formy czy sportowej złości i potrzeby rehabilitacji?

- Kiedy nie osiągniesz swego celu – a chcemy wygrywać każdy mecz – pierwsza jest złość. Z drugiej strony - musi być i chłodna głowa, bo wszystkiego wygrać się nie da. Przegraliśmy ze Śląskiem w Pucharze Polski, bo okazał się skuteczniejszy.

- No i pana nie było na boisku!

- Tak, talizman przesiedział cały mecz na ławce (śmiech). A tak naprawdę – nie mówimy o żadnym dołku Lecha. Patrzymy w przód, bo wiele ważnych meczów przed nami, a każdy z nich to szansa rewanżu za niepowodzenie. Myślę, że w Wiedniu wygramy.

- Wasze 4:1 z pierwszego meczu z Austrią wygląda fajnie na papierze, a jej dorobek punktowy wskazywałby na to, że jednak odstaje od reszty grupowej stawki. Też pan tak to widzi?

- Nie, takie przekonanie byłoby dla nas bardzo zgubne. Dużo o tym ostatnio rozmawialiśmy w drużynie, wspominaliśmy spotkanie w Poznaniu. Dopiero w II połowie zaczęliśmy grać lepiej i wynik wygląda okazale. Więc to nie jest tak, że Lech jedzie po swoje i łatwo tam wygra. Owszem, może i Austria nie ma najlepszego momentu w swych dziejach, ale to drużyna, która wciąż w piłkę grać potrafi.

- Najlepsza taktyka na czwartek?

- Nie stracić żadnej bramki, a strzelić chociaż jedną.

- Najlepiej autorstwa Radka Murawskiego!

- Fantastyczne by to było (śmiech). A wracając do taktyki: ani przez chwilę nie możemy dać Austriakom poczuć, że mogą cokolwiek w tym meczu ugrać. Wtedy będzie dobrze.

Sonda
Czy Lech Poznań awansuje do fazy pucharowej LKE?
PKO Ekstraklasa odc. 10
Najnowsze