W Częstochowie wielki niepokój wywołała kontuzja Iviego Lopeza, odniesiona we wtorkowym sparingu z Puszczą Niepołomice. Po ostrym ataku jednego z rywali, Hiszpan upadł na murawę i nie był w stanie zejść z niej o własnych siłach. Diagnoza jest fatalna: Raków będzie musiał szukać zastępcy Lopeza na wiele miesięcy! Tym bardziej, że oferta dla Vladislavsa Gutkovskisa, jaka nadeszła z koreańskiego Daejon Hana Citizen FC, może się okazać na tyle kusząca, że częstochowianie zdecydują się sprzedać łotewskiego napastnika. Ale – jak mówił nam Wojciech Cygan – decyzja jeszcze nie zapadła.
„Super Express”: - Patrząc na listę nowych piłkarzy, zakontraktowanych przed kluby ekstraklasowe, jesteście zdecydowanym liderem całej stawki. Zadowoleni z efektów transferowych zabiegów?
Wojciech Cygan: - Ocena będzie możliwa za kilka tygodni, po pierwszych meczach. Na razie jesteśmy zadowoleni, że te ruchy zostały wykonane. Zresztą to jeszcze nie koniec zmian, zarówno jeśli chodzi o tych, którzy jeszcze do Rakowa przyjdą, jak i o tych, którzy finalnie opuszczą zespół. Trudno w tym momencie mówić głośno o wszystkich naszych zamiarach. Na pewno większość ruchów powinna zostać wykonana jeszcze przed pierwszym meczem w kwalifikacjach Ligi Mistrzów, czyli przed 11 lipca.
- Na której pozycji pozostaje jeszcze niedosyt, jeśli chodzi o kształt kadry?
- Nie jest wielką tajemnicą, że po odejściu Patryka Kuna największe nasze zainteresowanie budzą zawodnicy mogą z powodzeniem grać na lewym wahadle.
- Zanim słówko o nabytkach, jeszcze pytanie o Tomaša Petraška. Straciliście go, mimo złożonej mu propozycji pozostania. Porażka?
- Nie rozpatrywałbym odejścia Tomka w tych kategoriach. Jesteśmy mu bardzo wdzięczni za to, co zrobił. Obecnie negocjuje swoją umowę w Korei Południowej na zupełnie innych warunkach niż te, które moglibyśmy mu zaproponować w Rakowie. Na pozycje, na których mógł grywać Petrašek, pozyskaliśmy doświadczonego Adnana Kovacevicia.
- Bośniak będzie zabezpieczać tyły. Ofensywę wzmacnia Łukasz Zwoliński – napastnik różniący się warunkami i sposobem gry od Vladislavsa Gutkovskisa czy Fabiana Piaseckiego. Zobaczymy nieco inne oblicze drużyny w ataku?
- Pozyskanie Zwolińskiego nie jest jakimś wielkim odejściem od profilu napastników do tej pory grających w Rakowie. Owszem, jest niższy od nich, ale pozostałe aspekty i cechy profilowe Łukasz spełnia. Mam nadzieję, że od siebie dołoży cegiełkę do naszej siły ofensywnej: w postaci doświadczenia i skuteczności. To chłopak, który ma potencjał, by strzelać dużo bramek, ale to też jest zawodnik, któremu trzeba sytuację wykreować i dostarczyć piłkę.
- Po dotychczasowych transferach będzie w szatni mistrza Polski trochę więcej zawodników mówiących po polsku. Nowy trend?
- Nie bierzemy udziału w mistrzostwach w ładnym mówieniu w języku polskim, ale w rywalizacji, w której liczy się wynik sportowy: jak największa liczba zdobytych punktów i bramek. Większość naszych chłopaków zresztą – tych zagranicznych – całkiem dobrze w języku polskim się komunikuje.
- Bardziej chodziło w tym pytaniu o to, czy mistrz Polski będzie mieć w jedenastce nieco więcej kandydatów do reprezentacji Polski, niż sam Ben Lederman...
- To nie ma decydującego znaczenia. Ważny jest poziom sportowy. Oczywiście, ideałem byłoby połączenie z tego z występami w reprezentacji Polski, ale przyjście do klubu dobrego obcokrajowca dalej będzie wzmocnieniem.
- Flora Tallin to pierwsza przeszkoda w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Ocena losowania?
- Przeciwnik, z którym możemy realnie powalczyć, a na dodatek nie musimy lecieć na drugi koniec świata – to są rzeczy pozytywne. Ale trudno, byśmy odtrąbili wielki sukces w losowaniu, bo boisko często weryfikuje wielkie buńczuczne zapowiedzi. Rywale są w trakcie sezonu ligowego, my – poza sparingami – startujemy z poważnym graniem właśnie tym meczem. Są więc niebezpieczeństwa, są pułapki.
- Trenerowi – młodemu wiekiem – przypomnieliście, że kiedyś mistrz Polski już się na mistrzu Estonii potknął?
- Dawid Szwarga pokaźną wiedzę na temat historii polskiej piłki posiada i nie trzeba go w tym temacie edukować. Generalnie zaś wszyscy w klubie – z zawodnikami włącznie – mamy świadomość, że niezależnie od tego, jakie mamy wyobrażenia o rywalu, weryfikacja następuje na boisku.
- Rok temu Lech poległ wyraźnie w starciu z Karabachem Agdam, czyli waszym potencjalnym rywalem w drugiej rundzie eliminacji. Poprzeczka pójdzie w górę!
- Najpierw przejdźmy pierwszą rundę… A co do drugiej – wśród owych potencjalnych rywali były też Galatasaray Stambuł i Łudogorec Razgrad. Każdy z tych rywali – również Karabach – byłby wymagający. A nasze szanse w starciu z Karabachem trudno oceniać przez pryzmat ubiegłorocznej dyspozycji Lecha. Najważniejsze, żebyśmy jak najdłużej o tej klasy rywalach mogli mówić w kontekście rywalizacji o Ligę Mistrzów, a nie o inne puchary.