Zaczęło się fantastycznie dla Lecha. Po wysokim pressingu Darko Jevticia, Sebastian Rudol stracił piłkę, a ta trafiła pod nogi Dawida Kownackiego, który w 3. minucie wyprowadził Lecha na prowadzenie. Pogoń mogła odpowiedzieć w 21. minucie. Pomylił się Maciej Wilusz, a Spas Delev groźnie uderzył z woleja. Świetnie spisał się jednak w bramce gości Martin Putnocky. Swojemu vis-a-vis pozazdrościł parady Jakub Słowik i dziesięć minut później bramkarz Pogoni ładnie wybronił strzał Maciej Gajosa. Nic do powiedzenia nie miał za to Słowik w 36. minucie. Radosław Majewski obsłużył Kownackiego, a ten spokojnie przyjął i pokonał golkipera „Portowców”. Do przerwy goście prowadzili 2:0.
Piłkarze Kazimierza Moskala nie zamierzali się jednak poddać. W drugiej połowie Pogoń zdecydowanie przycisnęła i całkowicie zdominowała poznańskiego Lecha. Losy meczu odwrócić mógł sam Delev. Bułgar dwukrotnie wpakował piłkę do bramki, ale za każdym razem był na spalonym. Kiedy nie był, wzorowo spisywał się bramkarz „Kolejorza”, popisując się efektownymi paradami. Dobra postawa „Portowców” niewiele jednak dała. Lech przetrwał trudne chwile, a w końcówce wyprowadził zabójczy cios. Do długiej piłki dopadł Marcin Robak i dokończył dzieła zniszczenia, pokonując Słowika.
Lech wygrał po raz trzeci i znowu 3:0. Wynik tego spotkania może być jednak mylący. Po dobrej pierwszej połowie, „Kolejorz” miał sporo szczęścia w drugiej części meczu. Zdołał jednak postawić na swoim i za to należą się drużynie Nenada Bjelicy brawa. Ostatecznie w piłce wygrywa ten, kto jest skuteczny, a pod tym względem Lech to całkowite przeciwieństwo Pogoni.