W rundzie wiosennej Śląsk remisował z Ruchem i Widzewem, przegrał z Legią i Koroną. Z kolei kielczanie mają wyborną passę. Dla nich było to czwarte w tym roku ligowe zwycięstwo.
Śląsk szybko wyszedł na prowadzenie i wydawało się, że były lider łatwo poradzi sobie z gośćmi z Kielc. Już w 6. minucie do siatki Korony trafił Łukasz Madej. Goście wyrównali jednak szybko, bo już w 20. minucie.
Po świetnie rozegranym rzucie rożnym Kuzera odegrał na długi słupek, tam do piłki dopadł Stano, który głową zgrał do Tadasa Kijanskasa, który również uderzając głową pokonał Rafała Gikiewicza. Co znamienne, od tego momentu Korona zyskiwała przewagę, a gospodarzom z minuty na minutę grało się ciężej.
Przeczytaj też: Ariel Borysiuk specjalnie dla nas: nie żałuję transferu do Kaiserslautern. WYWIAD
Po zmianie stron obrazy gry nie uległ zmianie. Odważnie grający goście mieli przewagę, a Śląsk atakował rzadko, a jeśli już - to nieskutecznie. Skutecznie atakowała za to Korona.
Piotr Malarczyk wszedł na boisko w 76. minucie, z już minutę później wpisał się na listę strzelców. Uderzenie głową, które ugrzęzło w siatce bramki Rafała Gikiewicza było jego pierwszym kontaktem z piłką. Orest Lenczyk starał się potem ratować wynik - zrobił dwie zmiany, jednak nie udało się dogonić Korony chociaż w jednej z ostatnich akcji meczu Przemysław Kaźmierczak trafił w poprzeczkę.