Gang Duńczyka się rozpędził
Trener Niels Frederiksen pracuje w Lechu od początku sezonu i szybko odmienił jego oblicze. Widać efekty jego pracy, bo Kolejorz gra na wysokiej intensywności. Od początku starcia z Jagiellonią, to gospodarze byli stroną dominującą. Narzucili swój styl gry i dążyli do zdobycia bramek. Tyle że to białostocki zespół jako pierwszy strzelił gola. Jednak trafienie Jesusa Imaza nie zostało uznane, bo Hiszpan był na pozycji spalonej. Jagiellonia liczyła na dobry wynik w Wielkopolsce. Szczególnie, że w poprzedniej kolejce przerwała serię sześciu porażek z rzędu.
Jaga grała w osłabieniu
Jednak wspomniana sytuacja w żaden sposób nie wybiła Lecha z rytmu. Poznański zespół podkręcał tempo. Pierwszego gola strzelił Afonso Sousa, który zdecydował się na strzał z dwudziestu metrów. Trzeba przyznać, że Portugalczykowi wyszło efektowne uderzenie. Pod koniec pierwszej połowy błąd popełnił obrońca Adrian Dieguez. Gdy starał się go naprawić, to w walce o piłkę, sfaulował Mikaela Ishaka. Najpierw sędzia uznał, że przewinił Szwed, ale za moment skorzystał z systemu VAR i zmienił decyzję. Dino Hotić pięknie wykonał rzut wolny i po raz drugi pokonał bramkarza Jagiellonii.
Niezawodni rezerwowi
W drugiej połowie gospodarze dobili rywala w ostatnich dziesięciu minutach. Trener Frederiksen wykazał się wyczuciem, bo trafiali rezerwowi. Filip Szymczak wykorzystał rzut karny, po chwili Ali Gholizadeh przeprowadził akcję po której obrońca Jagiellonii pokonał własnego bramkarza. Triumf nad mistrzem przypieczętował Filip Jagiełło.
Paweł Golański o występach w Lidze Narodów. Padły słowa o przebłyskach, tego oczekuje od kadrowiczów
Szósty mecz bez straty gola
- Jesteśmy usatysfakcjonowani kolejnym zwycięstwem - powiedział trener Frederiksen, cytowany przez klubowe media. - To czwarta wygrana z rzędu. Po ośmiu meczach mamy sześć czystych kont. W drugiej połowie nie spuściliśmy z tonu. Cały czas naciskaliśmy na rywala. Ktoś może nam zarzucić, że VAR nam pomógł. Jednak to nie był przypadek. Wynikało to z tego, jak zagraliśmy w ofensywie - tłumaczył Duńczyk.