Kiedy w lipcu ubiegłego roku Legia zaczynała nowy sezon jako mistrz Polski, piłkarze Bruk-Betu zaś – jako beniaminek, nikt nie mógł spodziewać się, że 19 lutego w Niecieczy rozgrywać będą mecz na samym dnie ligowej tabeli! W poprzedniej kolejce obie drużyny zebrały bolesne lekcje futbolu od drużyn poznańskich. - Lepiej raz przegrać 0:5, niż pięć razy po 0:1 – tak komentuje wyniki z ubiegłego weekendu Tomasz Loska (26 l.), golkiper „Słoni”. Mimochodem „Gienek” - pseudonim nosi po tacie, estradowym wyjadaczu – nawiązuje w ten sposób do fatalnego bilansu ligowego legionistów. Nigdy wcześniej stołeczna drużyna nie przegrała w jednym sezonie zmagań o mistrzostwo Polski aż czternastu spotkań. Aż sześć z nich – właśnie 0:1. - Zwłaszcza dla bramkarza strata pięciu goli w jednym meczu nie jest przyjemna. Ale – po pierwsze – ani jeszcze nie spadliśmy z ligi, ani też nie zostaliśmy „złamani”. Wręcz przeciwnie; taki wynik to swoisty „kop w d...”; a fakt, że zrehabilitować się można kosztem mistrza Polski, to dodatkowy bodziec – dodaje Loska.
Fani zespołu z Niecieczy doskonale znają smak wygranej z Legią. Bilans wizyt stołecznych piłkarzy w miejscowości pod Tarnowem jest bowiem kompromitujący: trzy mecze i trzy porażki! I to w sezonach, w których stołeczny zespół sięgał po mistrzostwo kraju! Sam Loska też go zna; debiutował przecież w ekstraklasie w 2017 roku w barwach zabrzańskiego Górnika – wówczas również beniaminka ligowego – i wraz z ówczesnymi kolegami cieszył się z wygranej nad obrońcą tytułu 3:1! Jednym z tych kolegów był Mateusz Wieteska, który tym razem stanie w Niecieczy po przeciwnej stronie barykady. - Dziś jest legionistą, ale wtedy, jako część bardzo zgranej ekipy, a taką byliśmy w Zabrzu, cieszył się wspólnie z nami z tego zwycięstwa – zaznacza „Gienek”. O sposobach tamtego świętowania głośno mówić jednak nie chce; uśmiecha się tylko znacząco. - Nie czuję szczególnych „wibracji” na myśl o tamtej wygranej, i o kolejnej potyczce z Legią. Wiem – jako chłopak ze Śląska – że w wielu miejscach w Polsce nie życzy się jej najlepiej. Dla nas jednak w tym momencie rozgrywek nazwa rywala nie ma znaczenia. Znaczenie ma nasza gra i końcowy wynik. Oby korzystny dla nas! – deklaruje Tomasz Loska.
Jeśli weźmiemy pod uwagę, że u steru drużyny Termaliki stoi Radoslav Latal, który pracując w Gliwicach, też potrafił poprowadzić Piasta do wygranej z ekipą stołeczną, hasło „Legia w Niecieczy nie poLata(l)” jest chwytliwe. I... prawdopodobne w realizacji!