„Super Express”: - Jest pan zdziwiony, że tej klasy piłkarz jak Konoplanka zdecydował się na transfer do polskiej ligi?
Miron Markiewicz: - To jego decyzja. Dobrze zrobił, bo u niego najważniejsze, żeby grał. A jak będzie dobrze grał to powołają go do reprezentacji Ukrainy. Bo to jest bardzo dobry piłkarz.
- Właśnie o powrocie do kadry mówił w wywiadzie telewizyjnym. Czy to w ogóle jest możliwe?
- Tak, ale dlaczego miałoby być inaczej? Jest to możliwe. Jeśli piłkarz bardzo tego chce, myśli o tym, to dlaczego miałoby się to mu nie udać?
- Co się z nim stało ostatnio, że w Szachtarze Donieck w ogóle nie grał? Tak bardzo przeszkodziły mu kontuzje?
- Tak, miał kontuzje i przez to nie grał. Tak się zdarza u piłkarzy. Ale wierzę, że teraz wszystko już będzie w porządku. Musi grać. Tego mu potrzeba.
- Co może wnieść do polskiej ligi?
- Jeśli będzie w formie to zyska Cracovia, ale i polski futbol. Oglądam mecze ekstraklasy. Myślę, że nie zgubi się u was (śmiech). Niech wyjdzie na boisko i zagra tak, jak może to zrobić. Tego mu życzę.
Tak Konoplanka tłumaczy wybór Cracovii. Ten klub Ekstraklasy też był w grze. Zabawna pomyłka
- Pracował pan z nim w reprezentacji Ukrainy i Dnipro Dnipropietrowsk. Jak pan go wspomina ?
- W 2010 roku powołałem go do kadry. Był młody. Od razu zaczął strzelać gole. Później byliśmy razem w Dnipro. Strzelił gola z Ajaksem, w półfinale w Napoli dał to słynne podanie do Jewhena Selezniowa i mogliśmy zagrać z Sevillą w finale Ligi Europy w Warszawie. Bardzo wiele dobrego wtedy dla nas zrobił. Miał wiele dobrych meczów. Potrafi grać w piłkę. Najważniejsze, że było wszystko u niego normalnie ze zdrowiem, żeby nie miał kontuzji. Myślę, że jeszcze pokaże się z dobrej strony. Gdy był w dobrej formie to sam mógł wygrać mecz.
- Za co pan go ceni najbardziej?
- Jest szybki, ma bardzo dobrą prawą nogę i świetne podanie. Dobry z niego piłkarz. Powtórzę: u mnie grał bardzo dobrze. Byłem z niego zadowolony. On pomagał mnie, a ja jemu. To normalny chłopak. Mówiłem do niego „Kono”. To od nazwiska. Konoplanka to profesjonalista. Myślę, że będzie gwiazdą ligi. Jeśli będzie zdrowy i w formie.
- Mówi pan, że Konoplanka ma świetną prawą nogę. Na jakiej pozycji może grać w Cracovii: jako boczny pomocnik czy w środku pola?
- To zależy od trenera. U mnie drużyna grała z czterema obrońcami, w Cracovii z trzema. Zobaczymy, gdzie ustawi go szkoleniowiec.
- Wspomniał pan, że obserwuje polską ligę.
- Tak, często patrzę na mecze ekstraklasy. Jest niezły poziom, ładne stadiony, kibice. U nas teraz tego nie ma. Niestety.
- Czy Konoplanka rozmawiał z panem przed transferem do Cracovii?
- Nie, dzwonił do mnie 1 lutego i składał życzenia urodzinowe. Tak jak wielu innych piłkarzy, z którymi pracowałem. Przez media rekomendowałem mu polską ligę, bo trzeba grać i pokazywać swój poziom.
- Czy nie mógłby jeszcze spróbować w innej lidze?
- A może z Cracovią coś jeszcze wygra? To stary i znany klub. Pamiętam, jak ta drużyna przejeżdżała do Lwowa, jak miałem z osiem-dziesięć lat. Chodziłem wtedy na stadion. To był mój pierwszy taki międzynarodowy mecz we Lwowie. Bardzo dobrze to zapamiętałem, jej biało-czerwone barwy.
- Czuje pan sentyment?
- Tak. Lubię Kraków, bo to bardzo ładne miasto. Chodzić po mieście, patrzeć na zamek, ładne kościoły. Kraków jest bardzo ładny. Konoplanka będzie zadowolony. Grać w takim miejscu. Życzę mu zdrowia i wszystkie najlepszego.
- Dzwonią do pana działacze z Polski?
- Kiedyś dzwonili, ale wtedy nie mogłem odejść. Teraz jestem wolny. Zobaczymy, jak to będzie.
- Ma pan w planach przyjazd do Polski, żeby zobaczyć Konoplankę na żywo?
- Mieszkam we Lwowie. Jak się skończy ten covid to może się wybiorę na mecz z Wisłą. Przyjadę i popatrzę.