Kurytyba to miasto na południu Brazylii. Mieszka tam kilkanaście tysięcy potomków emigrantów z Polski. Takich jak Cionkowie.
- Moi pradziadkowie przypłynęli tu przed I wojną światową. Prababcia nazywała się Agnieszka Posokulska. Jej córka, babcia Anna, uczyła nas polskich zwyczajów - opowiada Thiago.
- Odkąd pamiętam, w domu na święta była choinka. Sztuczna, ale z watą lub specjalną pianką imitującą śnieg na gałązkach. A pod nią góra prezentów. Jednego roku choinkę zastąpiliśmy bananowcem w doniczce, ale strasznie nie spodobało się to babci, więc wróciliśmy do tradycji. Na stole zawsze królowały polskie pierogi oraz dania z ryb - wspomina piłkarz Jagiellonii.
Przeczytaj koniecznie: Cracovia. Saidi Ntibazonkiza: Zabawa śniegiem to frajda - WYWIAD
- Tak będzie i w tym roku. Nie zabraknie także tradycyjnych brazylijskich potraw, jak churrasco, czyli pieczona na ruszcie wołowina. Będą sałatki i słodkie desery. I cały dom pełen ludzi. Babcia, rodzice, rodzeństwo oraz ciocie. O godzinie 22 wyruszymy do kościoła. Po mszy wrócimy do domu i do rana, siedząc za stołem, będziemy cieszyć się z narodzin Jezusa - zdradza zawodnik "Jagi".
Na boisku jeden z najtwardszych obrońców Ekstraklasy. W Kurytybie ulubieniec całej rodziny, któremu najbliżsi godzinami każą opowiadać o życiu w kraju przodków. - Najwięcej pytań ma zawsze babcia Ania. Z nią rozmawiam po polsku. Pozostali z naszej rodziny w tym języku mówią słabo, ale wiele rozumieją - podkreśla.
Członkowie familii Cionków są do tego stopnia dumni, że wywodzą się znad Wisły, że namawiają Thiago do przyjęcia polskiego obywatelstwa. - Już złożyłem dokumenty. Teraz czekam na paszport - opowiada kandydat do drużyny Franciszka Smudy.