Thibault Moulin

i

Autor: Daily Motion

Thibault Moulin: Legia dała mi coś wyjątkowego [WYWIAD]

2018-03-24 12:17

Thibault Moulin (28 l.) zamienił zimą Legię na PAOK Saloniki, ale o Warszawie nie zapomina. - Oglądam praktycznie każdy mecz Legii. Tego klubu nigdy nie zapomnę, bo dał mi coś wyjątkowego – mówi Francuz w pierwszym wywiadzie po zmianie klubu.

„Super Express”: - Spędziłeś w Legii prawie dwa lata. Jaki to był czas?
Thibault Moulin: - Wyjątkowy. Bo Legia dała mi właśnie coś wyjątkowego – okazję gry w Lidze Mistrzów. Nie ma nic lepszego w klubowej piłce niż te rozgrywki, a dzięki Legii miałem okazję ich posmakować. Zresztą, dla nas Champions League to było nie tylko przeżycie samo w sobie, ale coś, co moim zdaniem bardzo nam pomogło zdobyć mistrzostwo Polski. Wiadomo, że tamten sezon zaczęliśmy słabo, ale Liga Mistrzów, gdzie udało nam się pokazać z fajnej strony, dodała nam mnóstwo energii. I między innymi dzięki tej energii sięgnęliśmy po tytuł.

- Zagrałeś w Legii grubo ponad 50 spotkań. Które z nich najlepiej wspominasz?
- Mecz ze Sportingiem Lizbona. Bo to była Liga Mistrzów, bo miał wielkie znaczenie, bo atmosfera na stadionie była fantastyczna. No i wynik, 1:0. Pokonaliśmy silny portugalski zespół, dzięki czemu przeszliśmy do Ligi Europy. Właśnie ze względu na te czynniki uważam ten mecz za najbardziej wyjątkowy.

- Z kolei w meczu z Realem strzeliłeś gola…
- Tak. Mecz z Realem też był bardzo ważny i uważam, że zdaliśmy w nim nie tylko test piłkarski, ale i test charakteru. Pierwszego gola straciliśmy już po kilkudziesięciu sekundach, potem było 0:2. Z Realem Madryt, zwycięzcą poprzedniej edycji Ligi Mistrzów! Kto wtedy postawiłby na nas? A my się podnieśliśmy, wynik 3:3 poszedł w świat. To był potężny zastrzyk optymizmu.

- Mecz o tyle dziwny, że bez kibiców…
- Tak, ale mieliśmy świadomość, że ogląda go cała piłkarska Polska w telewizji, a już na pewno nasi kibice. Dlatego choć ich na stadionie nie było, wiedzieliśmy, że przed telewizorami mocno nam kibicują.

- Fani Legii… Spotkałeś podobnych w trakcie kariery?
- Na pewno wyjątkowi, zresztą wielu piłkarzy zanim przyjdzie do Legii już wie jacy są jej kibice. Ale… tak naprawdę, w stu procentach, dociera to do ciebie dopiero kiedy zostajesz piłkarzem tego klubu, kiedy stoisz tam na boisku i wiesz, że jesteś jednym z tych, których oni wspierają. To jest naprawdę coś niesamowitego, przeszywającego na wskroś. Ale, jak mówię, w pełni czujesz ten „power” dopiero stojąc na murawie w koszulce Legii.

- Z drugiej strony, skoro o kibicach rozmawiamy, doszło do incydentu, gdy wasi fani zaatakowali was po przegranej z Lechem 0:3. Jak z perspektywy czasu oceniasz to co się wtedy stało?
- Na pewno nie jest to moment, który chciałbym z Legii zapamiętać. Oczywiście nie chcę mówić o szczegółach, wolę o tym zapomnieć, ale takie sytuacje po prostu nie powinny się zdarzać… Ja rozumiem, że kibice byli rozczarowani, ale co – my piłkarze nie byliśmy?! Byliśmy i to bardzo! A potem jeszcze ten incydent…

- W mediach pojawiły się wtedy „przecieki”, że tak byłeś poruszony tamtą sytuacją, że poprosiłeś Legię o zgodę na odejście…
- Wiem co pisały gazety, bo tłumaczono mi te artykuły. Nie wiem skąd się to brało, ale ja nie żądałem wtedy od Legii zgody na natychmiastowe odejście.

- A miałeś w trakcie gry w Legii inne oferty, czy ta z PAOK była pierwszą konkretną?
- Miałem sporo ofert. Z Belgii i z innych krajów, ale Legia je odrzucała.

- A dlaczego odszedłeś z Warszawy?
- Propozycja PAOK-u Saloniki była dobra i konkretna. Po czasie spędzonym w Legii pojawiła się szansa spróbować czegoś nowego. W momencie, w którym odchodziłem do tego klubu, PAOK był na pierwszym miejscu w tabeli, z widokiem na walkę o mistrzostwo, Ligę Mistrzów i Puchar Grecji.

- Teraz PAOK, nie tylko ze sportowych powodów, jest trzeci. A ty grasz bardzo mało. Zawiedziony?
- Na pewno. Przecież każdy piłkarz chciałby grać jak najczęściej. Na początku nie grałem, bo miałem poznawać kolegów, zespół. Potem, bo PAOK-owi dobrze szło, a zwycięskiego składu się nie zmienia… Rozumiem. Trenuję, walczę, czekam na szansę. A gdy już ją dostanę, to postaram się na boisku pokazać, że warto na mnie stawiać.

- A co zapamiętałeś z Warszawy, tak poza piłką?
- Wielką życzliwość ludzi. Nieraz, w trakcie spaceru, przekonywałem się jak mili potrafią być Polacy. Naprawdę w Warszawie czułem się świetnie od pierwszego do ostatniego dnia.

- Legia to zamknięty rozdział czy zerkasz czasem na jej wyniki?
- Legii się nie zapomina, to nigdy nie będzie zamknięty rozdział. Jeśli tylko jej mecz nie koliduje z moim, to na komputerze oglądam każde spotkanie. Widziałem mecze z Wisłą, Lechią, Lechem…

- Kto będzie mistrzem Polski?
- No jak to kto? Legia! Ok, z Wisłą nie wyszło, ale najważniejsze mecze dopiero przed Legią. Jeśli miała trafić się wpadka, taka jak z Wisłą, to lepiej teraz niż w play off.

Najnowsze