Ostateczny – oficjalny – werdykt związkowego organu w tej sprawie kibice poznać mają dziś. Widzew oficjalnie zawnioskował o powtórkę spotkania ze względu na błąd rozjemcy utrzymany w mocy mimo interwencji VAR-u. Szanse na pozytywne dlań rozstrzygnięcie są jednak zerowe. Zgodnie z regulaminem, ewentualne błędy sędziego nie mogą być podstawą do powtórzenia meczu.
W międzyczasie kontrowersyjne rozstrzygnięcia podjęte zostały w ligowym meczu Widzewa we Wrocławiu. Decyzje Bartosza Frankowskiego (o rzucie karnym dla Śląska oraz o uznaniu gola zakwestionowanego przez sędziego liniowego) zapadły również po komunikacji z asystentami VAR.
Werdykty zespołu sędziowskiego w tym meczu też wywołały wielkie emocje wśród kibiców i samych uczestników. Przed kamerami telewizyjnymi nie gryzł się w język bramkarz Widzewa, Rafał Gikiewicz, a Bartłomiej Pawłowski swe frustracje wylał w mediach społecznościowych. Nawet trener wrocławian, Jacek Magiera, z dużym dystansem oceniał – przecież korzystne dla jego ekipy – decyzje.
To będzie gigantyczna zmiana w polskiej piłce? Kibice wreszcie będą wiedzieć wszystko, żadnych niedomówień
Czy więc rozmowy między sędzią głównym a asystentami VAR – też przecież czynnymi rozjemcami boiskowymi – powinny być upublicznione? - Nic złego w tym by nie było – uważa Zbigniew Przesmycki. Szef Kolegium Sędziów PZPN za prezesowskiej kadencji Zbigniewa Bońka przytacza argumenty za takim rozwiązaniem. - Gdyby sędziowie mieli świadomość, że zapis ich komunikowania może być upubliczniony, to byłoby to rozwiązanie zwiększające skuteczność takiej komunikacji – zaznacza Przesmycki w wypowiedzi dla Polskiej Agencji Prasowej.
Były szef polskich arbitrów zgodził się z wcześniejszymi ocenami (m.in. autorstwa swego następcy, Tomasza Mikulskiego), że decyzja o uznaniu gola dla Wisły była gigantycznym błędem. Wobec wspomnianych wyżej zapisów regulaminowych, nie widzi jednak możliwości powtórzenia ćwierćfinałowej potyczki krakowian z łodzianami.