Pierwsza połowa – na mokrym boisku i w padającym deszczu – toczyła się pod dyktando poznaniaków. Świetne okazje – wszystkie w odstępie sześciu minut, między 29 a 35 minutą – marnowała jednak poznańska „armia zaciężna”: Niilo Maenpaa, Miguel Luis i Adam Zrelak. Widzew w tym okresie nie stworzył praktycznie żadnej bramkowej sytuacji, co mocno frustrowało liczną grupę jego kibiców, obecną w Grodzisku.
W Płocku poSTANOwili nie zwalniać tempa. Wisła pokonała kielczan i płynie po mistrzowską koronę
Druga połowa jeszcze bardziej rozczarowała swym poziomem. I gry wydawało się, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, arbiter zasygnalizował doliczenie czterech minut. Późniejsze wydarzenia sprawiły, że wyglądało to jak... sygnał dla Widzewa do frontalnego ataku. Adrian Lis dwoił się i troił, bo gra toczyła się głównie w jego „szesnastce”. Zdołał wyjąć spod poprzeczki piłkę po niefortunnej interwencji jednego ze swych defensorów, a potem odbił futbolówkę zmierzającą w „okienko” po strzale głową Łukasza Zjawińskiego. Zegar wskazywał już 95 minutę, gdy po kolejnym rzucie rożnym dla łodzian piłka – dość przypadkowo – odbiła się od Patryka Lipskiego i wpadła do siatki Warty przy słupku, poza zasięgiem Lisa!
Po dwóch porażkach Cracovia zdobyła punkt, ale straciła bardzo ważnego zawodnika
Warta Poznań – Widzew Łódź 0:1 (0:0)
0:1 Lipski 90+5 min
Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów 2187.
Warta: Lis – Grzesik ż, Ivanov, Stavropoulos, Szymonowicz ż, Kiełb (79. Matuszewski) – Mariz Luis (79. Szczepański), Maenpaa (64. Kupczak), Kopczyński ż (90+2. Kościelny), Żurawski (64. Corryn) – Zrelak ż
Widzew: Ravas – Stępiński, Żyro, Kreuzriegler – Danielak, Kun (85. Hansen), Lipski, Nunes – Sypek ż (59. Letniowski, 90+5. Czorbadżijski), Pawłowski (84. Shehu) – Sanchez (59. Zjawiński)