O ile na inaugurację rundy wiosennej „górnicy” wrócili z Mielca z kompletem punktów, o tyle w konfrontacji z mającą swe własne kłopoty Jagiellonią zostali z pustymi rękami. A nie musieli. - To było spotkanie „do przepchania” - wzdychał po końcowym gwizdku szkoleniowiec gospodarzy, wspominając mimochodem całą masę okazji, zmarnowanych przez jego podopiecznych, a tworzonych głównie przez Lukasa Podolskiego. - W każdym zagraniu widać klasę i inteligencję „Poldiego” - z podziwem mówił Michał Pazdan, który łatał dziury w białostockiej defensywie po ofensywnych akcjach byłego mistrza świata. - Te przerzuty, zejścia do środka, wejścia w pole karne, zagrania do partnerów.... Mimo upływu lat, ten gość bawi się grą i naszą ligą. Jest superprzygotowany do rundy, dużo lepiej niż jesienią – te ostatnie słowa defensora to laurka wystawiona nie tylko Podolskiemu, ale też szkoleniowcowi Górnika, bo to przecież on przygotował drużynę – i jej gwiazdę – do wiosennego grania.
Urban ma jednak poważny problem do rozwiązania. Zagrania „Poldiego” w poniedziałek trafiały bowiem... w próżnię; mógł mieć trzy-cztery asysty, ale jego koledzy nie zdołali wykorzystać żadnej ze stworzonych przezeń okazji. Bardzo widoczny był brak Jesusa Jimeneza, który – dzięki aktywowaniu klauzuli wykupu w jego kontrakcie przez Toronto FC – opuścił Zabrze w przeddzień inauguracji ligowej wiosny. - Będziemy starali się wypełnić tę lukę. Ale znalezienie w okienku zimowym dobrego napastnika nie jest prostą sprawą. Nikt takowego chętnie nie puszcza – wyjaśniał szkoleniowiec zabrzan.
Gdyby wbić się w jego skórę i spojrzeć na ławkę rezerwowych za jego plecami, trudno o ofensywny optymizm. Piotr Krawczyk co prawda strzelił „Jadze” gola, ale i zmarnował sytuację, która mogła zabrzanom zapewnić dwubramkowe prowadzenie, a w konsekwencji – może i zwycięstwo. Rekonwalescencję po zerwaniu więzadeł wciąż przechodzi Alex Sobczyk. I właściwie... nie ma wyboru, bo kilka dni wcześniej zrezygnowano w Zabrzu z Vamary Sanogo. Kibicom „Torcidy” pozostaje więc mieć nadzieję na „szczęśliwy traf” na rynku albo – i takową ma szkoleniowiec – na postępy czynione przez młodzież. A uczyć się ta młodzież ma od kogo. - Kiedy Lukas dostaje piłkę, od razu do przodu, szuka partnera lub okazji do strzału. I od razu koncentruje na sobie uwagę trzech-czterech rywali, stwarzając przestrzeń kolegom. Ja bym bardzo chciał, żeby oni uczyli się od Lukasa tej odwagi w grze, pewności siebie – tłumaczy Urban. „Poldi” oczywiście jest jeden; rzecz w tym, by teraz dodać mu kogoś, kto z jego boiskowego geniuszu uczyni odpowiedni użytek!
Michał Pazdan znów lepszy od gwiazdy Górnika. Co za słowa asa Jagiellonii o Łukaszu Podolskim!