Dla środowiska piłkarskiego to szok. Po pięciu latach pracy w Płocku w trakcie przygotowań do nowego sezonu w środę niespodziewanie umowę z „Nafciarzami” rozwiązał trener Marcin Kaczmarek. Od razu pojawiły się plotki, że był to efekt buntu piłkarzy przeciwko szkoleniowcowi.
- Żadnego buntu drużyny nie było – powiedział „Super Expressowi” jeden z graczy Wisły. - Przeciwko trenerowi stanął Dominik Furman, który skrytykował Kaczmarka za słabe treningi. To działo się w ostatnim dniu obozu w Siedlcach. Trenera przy tym nie było, ale ktoś mu to powtórzył. Spytał Furmana, czy to prawda, ten potwierdził i dodał, że drużyna myśli tak samo. Ale nikt go nie poparł, bo już wcześniej ustaliliśmy, że nie wtrącamy się w ten konflikt i nie opowiadamy za żadną ze stron – opowiada nasz informator.
Jak się dowiedzieliśmy, nie są prawdą pogłoski, że delegacja drużyny udała się do prezesa ze skargą na trenera. - To szef wezwał chłopaków. Żaden z nich nie opowiedział się przeciwko Kaczmarkowi – ujawnił nasz informator.
Honorem ujął się za to trener Kaczmarek, który miał powiedzieć: albo Furman, albo ja. Gdy nie doczekał się reakcji władz klubu, ambicjonalnie zdecydował się na rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. Mimo, że po utrzymaniu klubu w Ekstraklasie w poprzednim sezonie jego kontrakt został automatycznie przedłużony do końca sezonu 2017/2018.