„Super Express”: - Wygląda na to, że przed trenerem Romeo Jozakiem ciężkie chwile. Nawet kibice Legii głośno dali do zrozumienia co o nim sądzą...
Wojciech Kowalczyk: - Przede wszystkim unikałbym używania określenia „trener”. Jozak, po prostu Jozak. Bo umówmy się: trenerem przez duże „T” jest ktoś, kto poprowadził już seniorów, coś osiągnął… W tym przypadku tak nie jest. I to był moim zdaniem pierwszy błąd: zatrudnienie w Legii kogoś, kto nie ma żadnego doświadczenia z pracy w dorosłej klubowej piłce na takim stanowisku. Myślę, że Jozak też nie zdawał sobie sprawy z tego, co tak naprawdę znaczy być trenerem Legii. Że tu nie ma żartów, że to poważna sprawa. A wracając do odpowiedzi na pytanie: mówi się, że kibice na całym świecie mają z reguły rację. No to usłyszeliśmy w Gdyni, co sądzą o trenerze. A czegoś takiego, muszę przyznać, nie było na Łazienkowskiej od dawna. Żeby fani odwrócili się od własnego trenera.
- Jozak sam sobie jest winny?
- W dużej mierze tak. To znaczy, powtarzam: ja bym go w ogóle nie zatrudniał. No ale dobra, pojawił się, ba: dostał dziesięciu nowych piłkarzy! Kogo chciał, to miał. I co? Wszystko wskazuje na to, że zepsuł przygotowania, bo za bardzo się na tym nie zna, nie miał kiedy się tego nauczyć. Dwa: skłócił szatnię. Trzy: zespół nie strzela goli. Przecież ci jego „gwiazdorzy” przez 45 minut nie oddali w Gdyni ani jednego strzału. Niestety, z Legii zrobił się zespół pieśni i tańca. Nie ma Prijovicia, nie ma Odjidji-Ofoe. Rozumiem, że transfery były potrzebne, ale proszę mi powiedzieć: który z tych nowych piłkarzy dorównuje choć w małym stopniu Odjidji? No żaden! Jozak ściągnął graczy, którzy nie robią różnicy w polskiej lidze! Przecież to jest Legia, to Legia ma atakować, dominować. Ma doprowadzić do stanu 2:0, a potem pilnować wyniku. A co widzimy w ostatnich meczach? Z Jagiellonią Legia oddała piłkę, z Wisłą to samo, o Arce mówiliśmy. No i po meczu w Gdyni Jozak przyznaje, że zespół jest w kryzysie. To oznacza, że jest ostatnią osobą w województwie mazowieckim, która odkryła, że Legia rzeczywiście ma kłopoty. Powiem więcej: to najgorsza Legia w ostatnich latach.
- Sprawa Michała Kucharczyka?
- Zrobiono z niego kozła ofiarnego. Cóż ten "Kuchy" winien temu wszystkiemu, skoro większość czasu siedział na ławce? A jak grał, to nie bał się wziąć odpowiedzialności, na przykład wykonując karnego z Lechem…
- To miała być kara za zachowanie w czasie treningu…
- Jozak skłócił szatnię. Domyślam się, że jest mur między Polakami a obcokrajowcami… W takiej sytuacji ciężko odbudować atmosferę. Weźmy Radovicia. Przecież jemu trzeba już zrobić mecz pożegnalny i do widzenia. Młodszy nie będzie, kontuzji coraz więcej, ciężko opierać drużynę na takim zawodniku. Generalnie słabo to wygląda, choć nie sposób przewidzieć jak to się skończy, bo jednak Jozak wciąż ma szansę na dublet. Tylko że nie wiem na czym tu opierać optymizm: pod względem szybkościowym to na przykład Kucharczyk i Niezgoda są profesorami na tle tych, których Jozak sprowadził. No to przed Arką okazało się, że Niezgoda kontuzjowany, a Kucharczyka zawiesili i szybkość uleciała. We wtorek mecz z Górnikiem Zabrze w Pucharze Polski, w weekend spotkanie z Pogonią Szczecin. I tam to dopiero może być piknik, to znaczy festiwal niezadowolenia pod adresem Jozaka. No a potem znów trzy mecze w tydzień. I co? Ten zespół, a raczej zespolik, który gra jak gra, wytrzyma takie trudy i nagle zacznie ogrywać rywali? W chwili, w której rozmawiamy, nie znamy wyniku Jagiellonii z Zagłębiem. No ale jeśli Jaga wygra, to moim zdaniem oznacza to „dobranoc” dla Legii.
- I „dobranoc” dla Jozaka?
- To jest generalnie taki sezon dla Legii, że trzeba go dokończyć i zapomnieć. Tylko pytanie co potem? Jeśli Jozak nie zdobędzie mistrzostwa, to trzeba go będzie pożegnać. Przyjdzie nowy, znowu będzie chciał ośmiu swoich... Generalnie to mam wrażenie, że te kłopoty Legii zaczęły się od rozwalenia kasy za Ligę Mistrzów. Miała być dominacja w lidze, a tu tak: rok temu trzeba było czekać na koniec meczu Jagiellonii, żeby się cieszyć z mistrzostwa. Teraz tytuł jest jeszcze bardziej zagrożony… I co, kolejna przebudowa? Legia to nie jest klub, w którym kibice będą czekać 2-3 lata aż coś się zbuduje, coś się wygra. A poza tym, dlaczego oni mają za to wszystko płacić? Gdyby przyjąć model przebudowy, założyć brak sukcesów, to może trzeba ceny za bilety i karnety obniżyć na ten czas? Tym bardziej, że to nie są pechowe porażki. To nie jest tak, że dominowali, ale przegrali. Tego się po prostu nie da oglądać. Naprawdę dziś ciężko określić, w którym kierunku pójdzie ten klub…