Legia rozpoczęła rundę wiosenną znakomicie. W dwóch pierwszych spotkaniach zdobyła komplet punktów i wydawało się, że wszystko powinno iść teraz w odpowiednim kierunku. Pierwsze problemy zaczęły się już w meczu z Cracovią, gdzie Legioniści nie byli już tak pewni w swoich poczynaniach i mogli wrócić do Warszawy nawet bez punktu.
Zupełnie inaczej miało być w ważnym spotkaniu z Jagiellonią Białystok, która w nowy rok weszła równie udanie. Zespół Ireneusza Mamrota był przed wtorkowym spotkaniem liderem Lotto Ekstraklasy i w swoich poprzednich meczach prezentował się z bardzo dobrej strony. Stawką wtorkowej rywalizacji był więc fotel lidera.
Przez całe spotkanie lepiej prezentowali się przyjezdni. Duży wpływ na postawę Jagiellonii miała czerwona kartka dla Domagoja Antolicia. Chorwat brutalnie sfaulował Przemysława Frankowskiego. Niewiele brakowało, aby skrzydłowy "Jagi" doznał groźnej kontuzji. Sędzia Daniel Stefański po wideoweryfikacji nie miał wątpliwości co do swojej decyzji.
Wcześniej jednak czerwony kartonik powinien obejrzeć również Marko Vesović, który w 11. minucie ostro zaatakował Guilherme. Obrońca gospodarzy i tak musiał przedwcześnie zejść z boiska. Już w doliczonym czasie gry w drugiej połowie zobaczył drugą czerwoną kartkę. Tak ostra gra nie przystoi mistrzowi Polski.
Jagiellonia zdominowała spotkanie. Przez całe 90 minut osiągnęła ponad 60% posiadania piłki. Legia zdołała oddać tylko jeden celny strzał w całym meczu. W pierwszej części gry zawodnicy w żółto-czerwonych strojach nie schodzili z połowy gospodarzy. Przed wysoką porażką "Wosjkowych" uchronił Arkadiusz Malarz, który obronił kilka niebezpiecznych strzałów.
Ale i jemu przytrafił się błąd. W 43. minucie faulował w polu karnym Romana Bezjaka, a jedenastkę na gola zamienił Arvydas Novikovas. Pod koniec spotkania wynik rywalizacji ustalił Karol Świderski. Liderem Ekstraklasy pozostała więc Jagiellonia, która ma obecnie trzy punkty nad Legią Warszawa.
Zobacz również: Jagiellonia Białystok ZDOMINOWAŁA Legię Warszawa i jest liderem