W niedzielę serbski kapitan Korony Kielce chce zrobić właścicielowi Polonii Warszawa kolejną przykrość.
"Super Express": - Nie wierzę, że lekką ręką zrezygnowałeś z góry pieniędzy zaoferowanej przez Wojciechowskiego.
Nicola Mijailović: - Proszę mnie już nie męczyć rozmowami o Polonii, bo zostaję w Koronie i nic tego nie zmieni. A jeśli chodzi o pieniądze, to na te zarabiane w Kielcach nie mogę narzekać.
- Niedzielny mecz z Polonią potraktujesz w szczególny sposób?
- Polonia to rywal jak każdy inny. Nie ma dla mnie znaczenia, z kim rywalizuję. Zawsze liczy się tylko zwycięstwo.
- Grając w Wiśle Kraków, wielokrotnie popadałeś w konflikt z prawem. W Kielcach zostałeś kapitanem drużyny i możesz służyć za wzór profesjonalizmu. Ta przemiana to efekt współpracy ze słynącym z twardej ręki Marcinem Sasalem?
- Zostawmy krakowski rozdział mojej przygody z piłką w spokoju. Byłem młody, porywczy. Nie chcę wracać do tego, co już za mną. Teraz najważniejsza jest Korona. A trener Sasal to świetny fachowiec, z którym bardzo dobrze się rozumiemy. Nie musi wobec mnie stosować jakichś szczególnych środków wychowawczych.
- Mijailović, Niedzielan, Małkowski, Vuković, Hernani. Macie naprawdę mocny skład. O co Korona gra w tym sezonie?
- Walczymy o europejskie puchary. Nieważne jest, czy awansujemy do nich z ligi, czy poprzez zdobycie Pucharu Polski. Grunt, by zaistnieć w międzynarodowym towarzystwie.