Biało-czerwoni po grupowej porażce ze Słowakami 1:2 zremisowali z faworyzowaną Hiszpanią 1:1. W środę zmierzą się jeszcze ze Szwedami w meczu decydującym o awansie do ćwierćfinału. - Spotkanie z Hiszpanami przebiegało tak, jak można się było spodziewać. Rywale byli zespołem lepszym, Polacy się dosyć dobrze – choć momentami chaotycznie – bronili. Liczy się wynik - powiedział PAP 52-krotny reprezentant kraju. - Nie możemy być za bardzo rozluźnieni, jak przed MŚ w Rosji (2018), czy przed meczem ze Słowakami. Miejmy nadzieję, że lepiej będzie przed starciem ze Szwecją. To są mecze "na noże", o być albo nie być. Jestem dziś większym optymistą, niż przed spotkaniem z Hiszpanami” – stwierdził Wandzik, pracujący w Grecji jako trener bramkarzy.
Józef Wandził odniósł się do zmian dokonanych w składzie przez selekcjonera Paulo Sousę. - Gdyby przegrał, byłby krytykowany, niezależnie od tego, czy robiłby zmiany, czy nie - analizuje były kadrowicz. - Udało się nam, na razie jesteśmy na reanimacji, jeszcze "pod tlenem”. To był pozytywny bodziec, żeby wytrwać i iść na całego, bo przecież karny był zaraz po naszym golu wyrównującym. Gdyby Hiszpanie go wykorzystali, myślę, że nie podnieślibyśmy się już – stwierdził były bramkarz Ruchu Chorzów, Górnika Zabrze i greckiego Panathinaikosu Ateny. - Myślę, że teraz trochę z nich zeszło powietrze. Mamy zawodników z dużym potencjałem, ale wszyscy muszą zagrać na wysokim poziomie, Trzeba dać z siebie wszystko, wszyscy musza zagrać z takim zacięciem, jak w sobotę. Dla Szwedów to też będzie mecz o wszystko. Nie będą pewnie grali otwartego futbolu, tylko z tyłu na zero, a z przodu może coś się uda zrobić. Zobaczymy, jaka będzie nasza taktyka. Teraz wszystko w głowach naszego trenera i piłkarzy. Motywację na pewno będą mieli, wszystko zależy od wykonania – zakończył mieszkający od 30 lat w Atenach Józef Wandzik.