Zawodowi piłkarze potrafią zarabiać ogromne pieniądze, które liczone nawet w setkach milionów euro rocznie. Dojście do tego miejsca wymaga jednak ciężkiej pracy i talentu, a także masy wyrzeczeń. O tym, jak ciężko może mieć początkujący piłkarz przekonał się Jorginho, który obecnie zaliczany jest do liderów reprezentacji Włoch, z którą awansował do finału Euro 2020. Urodzony w Brazylii pomocnik jako nastolatek wyjechał do Włoch, gdzie zaczął budować swoją karierę, jednak jego początku zaliczały się do arcytrudnych. Jak po latach wspominał Jorginho w rozmowie z brytyjskim "Daily Mail", już jako piłkarz Chelsea, z którą zdobył niedawno Ligę Mistrzów, warunki w jakich mieszkał we Włoszech jako nastolatek przeraziły jego matkę, gdy ta odwiedziła go w internacie.
Jorginho żył w skrajnym ubóstwie
Młodzi zawodnicy rano i popołudniami skupiali się na grze, biorąc udział w kolejnych treningach, a wieczorami zajmowali się nauką. Wszystko to jednak odbywało się w ekstremalnych warunkach. Grupa 50. nastolatków mieszkała na niewielkiej powierzchni, nie mając do tego dostępu do ciepłej wody. Matka Jorginho dowiedziała się również, że chłopcy nawet po kilka dni potrafili jeść to samo. W tym momencie kobieta nie wytrzymała i zdecydowała się zabrać syna do domu. Obecny gwiazdor Włochów na Euro zagroził jej jednak, że jeśli przez jej decyzję nie zostanie piłkarzem, to do końca życia będzie obwiniał o to właśnie ją. Kobieta odpuściła, chociaż wychodziła z włoskiego internatu zalewając się łzami. Ta decyzja okazała się jednak strzałem w dziesiątkę, bo dziś Jorginho to jeden z najlepszych pomocników na świecie, który niebawem stanie przed szasną zdobycia mistrzostwa Europy.