„Super Express”: - Polski pierwszoligowiec może powalczyć ze słynnym Rapidem?
Andrzej Lesiak: - Oczywiście. Zdarzyć się może na boisku bardzo wiele; choćby dlatego, że Wisła – chociaż przełożyła mecz ligowy – ma już za sobą gry w 1. rundzie eliminacji. Więc choć mierzyła się„tylko” z ekipą z Kosowa, a Rapid w tym czasie grał towarzysko z AC Milan, krakowianie mają już za sobą oficjalne przetarcie. A to ważne.
- Widział pan mecze „Białej Gwiazdy” z KF Llapi?
- Owszem, w dużych fragmentach. I choć każde spotkanie jest inne, jestem pewien, że – zwłaszcza w czwartek w Krakowie – Wisła może sprawić swym kibicom miłą niespodziankę. Co ja mówię: „może”… Powinienem powiedzieć: „musi”! Ma na to naprawdę wielką szansę.
- Skąd u pana ten optymizm?
- Bo znam Kazka Moskala i wierzę, że potrafi odpowiednio zmotywować podopiecznych. Na pewno przed pierwszym gwizdkiem nie muszą mieć kompleksów wobec zawodników Rapidu.
Andrzej Lesiak o kłopotach wiedeńskiego Rapidu przed meczem z Wisłą
- Ale Wisła nawet w ekstraklasie nie gra!
- No to co? Rapid ma wiele swoich problemów. Może niekoniecznie aż takiej skali, jak Wisła w ostatnich latach, ale za nim też ciągnęło się wiele długów. I dziś jego sytuacja finansowa nie pozwala mu na dokonywanie dowolnych transferów, wzmacnianie ekipy. Zresztą mówiono o tym głośno na przedmeczowej konferencji prasowej. „Koniecznie trzeba przejść Wisłę, bo bardzo potrzebujemy tych środków, jakie klub dostałby za awans. Nieważne, jak zagramy, byle awansować” – takie mniej więcej było przesłanie z wystąpień dyrektora sportowego oraz trenera.
- Faktem jest, że Rapid w tym okienku stracił m.in. Marco Grülla i Fally’ego Mayulu.
- Czyli dwóch najlepszych strzelców minionego sezonu! I trener przyznał, że ich następców jeszcze nie znaleziono. Że aktywność na rynku transferowym będzie zależeć po części od tego, co klub podniesie z boiska w rywalizacji z Wisłą.
- Ja sobie myślę, że krakowianie są w podobnej sytuacji...
- Być może. Ale jeśli będą zdyscyplinowani taktycznie i tak zdeterminowani, jak w 1. rundzie, to mają ogromną szansę na wygraną w Krakowie.
- Ale będzie jeszcze rewanż w Wiedniu!
- To „odległa przyszłość”. Rapid gra jeszcze w międzyczasie mecz w Pucharze Austrii. Zobaczymy, jak wypadnie w tych dwóch spotkaniach. Ale nie zapominajmy, że jest coś takiego, jak „wiedeńska mentalność”.
- Co to znaczy?!
- Że „my jesteśmy z Wiednia, więc i tak wygramy”. Pamiętam ten sposób myślenia jeszcze ze swoich czasów w Rapidzie. Trudno się było wiedeńczykom zmobilizować wtedy na mecze ligowe z przeciwnikami z mniejszych klubów, z Altach na przykład. Kto wie, jak będzie w tym spotkaniu w Pucharze Austrii, i jak się po nim będzie motywować Rapid na rewanż.
Prognoza Andrzeja Lesiaka zaskoczy niejednego kibica
- Pańskie argumenty są oczywiście ciekawe i mocne. Ale jakoś trudno uwierzyć w powodzenie Wisły, jeśli przypomni się niedawny mecz Austria – Polska na EURO.
- Ale w jedenastce Austrii piłkarzy Rapidu na boisku nie widziałem, a byłem na stadionie w Berlinie! Poza tym reprezentacja – pod skrzydłami Ralfa Rangnicka – to zupełnie inny zespół niż wiedeńczycy. Rapid nie jest na takim etapie.
- Ale ma u steru Roberta Klaussa, który w Lipsku najpierw był asystentem Rangnicka, a potem Juliana Nagelsmanna. Dobra szkoła!
- Wie pan, nie każdy od razu jest Mourinho… Czym innym jest współpraca i podglądanie kogoś w roli asystenta, a czym innym – przełożenie tego na swoją drużynę. Gdyby Rapid dziś grał tak, jak Austriacy pod rządami Rangnicka, nie byłby w ubiegłym sezonie czwarty w tabeli i nie męczyłby się w lidze z takimi rywalami, jak TVS Hartberg. Ale – wracając do wspomnianego meczu na EURO – nie miałbym nic przeciwko temu, żeby trener Moskal ustalił dla Wisły na ten mecz właśnie taką taktykę, jak Austriacy na Polaków. Jeżeli krakowianie będą w stanie przez 90 minut wywierać presję na zawodnikach Rapidu, to ja nie widzę możliwości, żeby tego spotkania nie wygrali!